Co naprawdę porusza tłumy?
Marketing konwersacyjny przypomina wybory. Masz swoją “partię” i jeśli chcesz się utrzymać przy władzy, musisz pilnować głosów. Tu nie ma przypadków.
Klient wybierze Ciebie albo konkurencję. Dziś popracujemy nad Twoim programem wyborczym.
Gdy na przykład obserwuję starcia marketingowe amerykańskich Demokratów z Republikanami, widzę, ile mogą zmienić dwa słowa. Jednym z punktów sporu między tymi dwoma partiami są podatki. Jedni uważają, że trzeba je ciąć, drudzy, że nie można, bo zabraknie na wsparcie państwa. Republikanie przez długi czas promowali cięcie podatków (tax cuts), ale w pewnym momencie zmienili to na nowy termin, który przyniósł im wiele nowych głosów.
Zmienił się tylko jeden wyraz. Wiele eksperymentów dowodzi tego, że zmiana retoryki powoduje zmianę zachowań. Przy czym słowa są tylko narzędziem. Chodzi o zmianę paradygmatu. Nową ramę dla rzeczywistości klienta. To idee poruszają tłumy.
Czym Ty chcesz poruszyć swoich wyborców?
Jeśli chcesz prowadzić marketing konwersacyjny, potrzebujesz sztandaru, pod którym ruszysz na podbój rynku. Świat ma dość miałkich produktów, w których zmienia się tylko funkcjonalność, stara szkoła copywritingu niewiele może już tu zdziałać.
Nawet drobny przedsiębiorca może wejść z czymś nowym, gdy zacznie używać nowych ram, nowych słów. W tym, co oferujesz poszukaj ramy, w jakiej chcesz zawrzeć ideę. Republikanie zmienili tylko jedno słowo. Zamiast promować “cięcie podatków”, zaczęli głosić “ulgę od podatków” (tax relief). Może lepiej by nawet brzmiało “relaks podatkowy?”
Rozumiesz ideę?
“Cięcie” jest słowem neutralnym. Opisuje problem od strony technicznej. Kogo to jara? Natomiast “ulga” to już coś znacznie mocniejszego w sensie skojarzeń. I teraz pomyśl nad potęgą skojarzeń. Jeśli połączymy „ulgę”, nie ułatwienie, ale prawdziwą ulgę, gdy człowiek czuje, że wreszcie może odetchnąć, że przyszłość zapowiada się wspaniale, że już nie musi się martwić o pieniądze z osobą lub marką, to to już na zawsze pozostanie.
Nie da się cofnąć skojarzeń.
A, właśnie, tak samo, jeśli Twoje nazwisko, marka lub produkt zaczną się kojarzyć z czymś niechcianym, to tego też nie da się cofnąć! A wszystko zaczyna się na podstawowym poziomie, gdy słowami kreujemy przełom. Zobacz, o to warto walczyć…
Wczoraj redagowałem tekst o seo. Czytam uważnie i szukam programu wyborczego dla tej kampanii. Była tam mowa o tym, że skuteczne seo opiera się na stałych działaniach, a nie szarpaniu się co jakiś czas. Nuda, co? I stały wysiłek, mało kto to lubi. I wtedy wpadłem na pomysł określenia “przerywane seo”.
Cóż, mam tylko jedno skojarzenie z tym, co jest przerywane i na “s”. Kiedyś byłem na ślubie kolegi. Mówi mi, że dzień przed jego babcia wezwała go na rozmowę. Chciała mu dać pewną radę życiową, za którą stoi tysiącletnia mądrość ludowa. Szepnęła mu do ucha: “Tylko wyskakuj, jeśli nie chcesz mieć od razu dzieci!” Więc o tym mówimy 🙂
Zobacz, że idea “przerywane seo” domaga się działań prewencyjnych. Więc Cię proszę – gdy zabierzesz się do kolejnej kampanii, opracuj najpierw jej program, hasło wyborcze, by odpalić wszystkie możliwe skojarzenia w głowach klientach. Wyborców. I pamiętaj, że jedni będą Cię kochać, inni nienawidzić. Nie ma innej opcji. I być może przy tej okazji wpadniesz na pomysł, że warto odnieść się do tak zwanego “bólu” klienta. Tylko, że tu czeka na Ciebie podła pułapka, o której napiszę jutro.
PS To lekko zaktualizowana treść wiadomości e-mail. Może znasz kogoś, komu przyda się Nowa Szkoła Copywritingu? Prześlij takiej osobie tę wiadomość, niech sama zdecyduje. Tu można się dopisać do tej żywiołowej listy >>
Napisz komentarz