Jak przyspieszyć zakup albo… całkiem stracić klienta

Czy wiesz, że po wejściu na stronę z ofertą, klient podejmuje decyzję o zakupie w ciągu kilkudziesięciu sekund?
A co się dzieje potem? Szuka potwierdzenia swojej decyzji w ofercie.
Czasami (rzadko) zdarza się, że pod wpływem tego, co zobaczy zmieni swoją wcześniejszą decyzję, ale w większości przypadków wszystko rozgrywa się w ciągu kilku chwil.
A najfajniejsze jest to, że wszystko dzieje się podświadomie! Choć każdy Ci powie, że podejmuje racjonalną decyzję i nawet poda konkretne argumenty, to cały proces rozgrywa się w nieodstępnych dla świadomego myślenia rejonach umysłu. A jeszcze fajniejsze jest to, że TY świadomie możesz na tę jego decyzję wpłynąć!
Aż mnie kusi, by to napisać tak:
Decyzji o zakupie nie podejmuje klient, lecz… jego mózg
A to znaczy, że z nim (mózgiem) musisz się dogadać!
Czy ja słyszę oburzone głosy sprzeciwu? To dobrze, gdyby było inaczej (spokojna akceptacja), ciężko byłoby nam żyć, bo świadomość tego, że 95 decyzji jest nieświadoma byłaby nie do zniesienia. Zdajesz sobie sprawę z tego, że KTOŚ(!) podejmuje za Ciebie decyzje a Ty masz je tylko przyklepać? No, krzycz, że tak wcale nie jest…
Myślę, że mało kto w to uwierzy. Albo inaczej – mało kto uwierzy, że to jego dotyczy. Przyjmijmy więc na chwilę, że to nie dotyczy Ciebie, tylko wszystkich pozostałych ludzi na świecie, a szczególnie Twoich klientów. OK?
Powiem Ci dzisiaj o jednej banalnej sprawie, która ma ogromny (prawdopodobnie decydujący) wpływ na decyzję o przyjęciu lub odrzuceniu Twojej oferty. Jeśli to zignorujesz, to już na zawsze na własne życzenie skażesz się na pisanie nieskutecznych i bezwartościowych tekstów.
Natomiast zastosowanie tej reguły, dodam – prawidłowe zastosowanie – ożywi każdy Twój tekst i umożliwi porozumienie z tajemniczą mocą sprawczą – umysłem Twojego klienta.
Czas na tę ponadczasową prawdę:
Mózg klienta reaguje na konkrety
I już.
To, co możesz skwitować jako banał (śmiało, powiedz to), jest tym, czego bardzo często brakuje ofertom.
Co ja przez to rozumiem?
Pokażę Ci najpierw pewne statystyki z zaprzyjaźnionego serwisu i potem powiem o moich wnioskach.
Oto statystyki skuteczności różnych wariantów nagłówka:
- Jak skutecznie obniżyć cholesterol oczyszczając jelita – 1.11%
- Jak polepszyć zdrowie i samopoczucie oczyszczając jelita – 1.02%
- Jak polepszyć zdrowie dbając o jelita – 0.96%
- Jak skutecznie dbać o zdrowie utrzymując czyste jelita – 0.93%
- Jak polepszyć zdrowie i samopoczucie dbając o jelita – 0.92%
- Jak polepszyć zdrowie i odporność dbając o jelita – 0.87%
- Jak skutecznie obniżyć cholesterol dbając o jelita – 0.69%
- Jak oczyścić organizm dbając o jelita – 0.66%
- Jak polepszyć zdrowie i odporność oczyszczając jelita – 0.59%
- Jak skutecznie poprawić zdrowie oczyszczając jelita – 0.5%
Zwróć uwagę na to, jak dodanie konkretów poprawia skuteczność nagłówka (i ostatecznie całej oferty). Co wygrywa? „obniżyć cholesterol”. Są dwa nagłówki z tą frazą, a wygrywa „oczyszczając jelita” przeciw „dbając o jelita”.
Frazy, takie jak „dbać (o zdrowie, jelita)”, „polepszyć (zdrowie, odporność)” mają mniejszą siłę wyrazu, bo są niekonkretne. Bo co to znaczy „polepszyć zdrowie”? Znacznie mocniej działa już „polepszyć samopoczucie” – to jest coś, co możemy odczuć, bliższe niż „zdrowie” i bardziej konkretne. Tak samo jest z frazą „oczyścić jelita”.
A teraz jeszcze raz spójrz na zwycięzcę. „Obniżyć cholesterol” jest bardzo konkretnym stwierdzeniem, choć prawdopodobnie dodanie konkretnych wartości, wraz z punktem odniesienia dodałoby jeszcze więcej mocy temu nagłówkowi. (Będę miał okazję to sprawdzić i napiszę Ci, czy moje przypuszczenie okazało się trafne).
Nakarm umysł klienta konkretami!
Już widzisz o co chodzi? Im konkretniej piszesz, tym lepiej dogadasz się z umysłem klienta. A ten – zupełnie nieświadomie – chętniej skorzysta z Twoich ofert. A o to nam przecież chodzi, prawda?
Och, może marzysz o bardzo konkretnych technikach pisania, które przełamują opór >>
Witaj, jestem fanką neuromarketingu a to się mocno łączy z tym co napisałeś o pierwszym wrażeniu i podejmowaniu decyzji. Więc zgadzam się z tezami w twoim poście.
Proszę napisz skąd te dane i co one oznaczają (kliknięcia w tytuł???)
Marta
Dane pochodzą z zaprzyjaźnionego serwisu,który testował różne nagłówki, a wartości procentowe to konwersja oferty z takim nagłówkiem – czyli ile osób na 100 przekonała do zakupu oferta z danym nagłówkiem.
OK, a jaki profil mają internauci serwisu? Myślę, że to ma znaczenie dla klikalności nagłówków także.
Z pewnych względów nie udostępniam szczegółowych danych 🙂 Tu chodziło o realną ilustrację siły konkretów, a nie o konkretnych klientów.
Nie zamierzam szpiegować! Czytając twój tekst i nie wiedząc jak portal masz na myśli, zastanawiam się na ile osoby czytające (i ich wiek, wykształcenia, doświadczeni, itp) wypływają na kowersję.
Przykład: wszelkie strony www z szkoleniami robionymi przez tzw. e-biznesmenów, gdzie pełno manipulacyjnych nagłówków. Jedni się z nich śmieją, inni kupują.
Podobnie z podanymi przez ciebie przykładami. Gdy nie podajesz źródła, to trudno tak na prawdę mi ocenić jakość tych wiadomości.
Jasne, rozumiem. Weź pod uwagę tylko jedną rzecz – nagłówki testowane były na stałej grupie odwiedzających (z tych samych źródeł). To, co ma znaczenie, to nie bezwzględne wartości, lecz różnice pomiędzy nimi i to, co z tych różnic wynika.
„Banały i ogólniki spływają po ludziach, jak woda po kaczce.”
–Claude Hopkins 🙂