
Praktyczny copywriting: doskonalenie oferty sprzedażowej
Chciałbym Ci dziś pokazać na konkretnym przykładzie, jak ulepszać teksty ofert sprzedażowych.
Być może wiesz, że jakiś czas temu udostępniłem szkolenie on-line Dynatext, które w praktyczny sposób uczy pisania tekstów ofert sprzedażowych.
Być może jesteś jedną z ponad setki osób, która to kupiła. Może cieszysz się, że udało Ci się za małe pieniądze zdobyć cenną i praktyczną wiedzę. Może zachwyca Cię treść?
Ale wiesz co, dopóki nie zaczniesz wprowadzać w życie zasad, które tam omawiam, to tylko tracisz czas i pieniądze. Tu nie chodzi o fajne slajdy, głos, przełomowe idee, ale o codzienną praktykę. Samo nabycie i przeglądanie kursu w niczym Ci nie pomoże. Po to dałem 3 arkusze robocze, by natychmiast przejść do działania.
Jedną z osób, która wzięła sobie to do serca jest Paweł Stachyra, który sprzedaje on-line kurs języka francuskiego. Ale to nie jest zwykły kurs. Paweł uczy bowiem żywego, potocznego języka, dzięki któremu naprawdę dogadasz się po francusku. To nie takie oczywiste, bo jak sam autor kursu opisuje – mimo, że z dobrym wynikiem ukończył filologię romańską, w starciu z mową potoczną Francuzów nie miał szans…
Dlaczego tak ciężko stać się tygrysem marketingu?
Jeśli jesteś ekspertem w jakiejś dziedzinie, to bardzo często możesz mieć poważny kłopot z napisaniem skutecznej oferty sprzedażowej.
Problem ten wynika z tego, że od lat “siedzisz” w temacie. Bardzo trudno wtedy wyjść poza swoją wiedzę i spojrzeć na produkt oczami klienta, który jeszcze nie bardzo wie o co tu naprawdę chodzi. Wystarczy Ci rzucić jakieś hasło, a Ty już masz cały obraz w głowie. A klient nie jest taki sprytny…
Ten problem dotknął oferty Pawła. Jako ekspert dał to, co najlepsze. Ale w efekcie przeładował ją informacjami, zamiast położyć większy nacisk na dynamiczną sprzedaż.
Żeby było jasne – jego oferta jest OK! Kurs się sprzedaje, klienci są zadowoleni, biznes się “kręci”. Ale zawsze może być lepiej. To chyba główny powód, dla którego zamiast stać w miejscu, warto rozwijać swoje umiejętności sprzedażowe. BY ŻYŁO SIĘ LEPIEJ.
Przejdźmy do oferty Pawła.
Oto, co widzi potencjalny klient, po wejściu na stronę:
Co jest dobrze?
Ogromnym plusem tej oferty jest to, że od razu wiadomo, o co tu chodzi. “Francuski”, “Jeśli zaczynasz naukę francuskiego…”, “swobodniej mówić po francusku”. Do kursu prowadzi reklama w jego serwisie MuzycznaFrancja.pl:
Osoba, która kliknie w reklamę od od razu poczuje, że jest w dobrym miejscu, bo treść jest z nią bardzo spójna. To jedna z ważniejszych rzeczy, o których łatwo się zapomina. Jeśli reklama swoje a początek oferty swoje – klient poczuje się wprowadzony w błąd, albo będzie przekonany, że się pomylił. I szybko wyjdzie z tej strony
Co można poprawić?
W kursie Dynatext omawiam pewien prosty trick perswazyjny – dwusekundowe okno. Chodzi o to, co klient zobaczy w ciągu pierwszych dwóch sekund od wejścia na stronę. To może stworzyć w jego umyśle mocny obraz, który będzie wspierał sprzedaż.
Tu niestety brak wykorzystania tej zasady. Poza informacją nie ma niczego, co mogłoby zrobić pierwsze emocjonalne wrażenie na potencjalnym kliencie. Wrócę do tego, gdy będziemy mówili o USP.
NAGŁÓWEK
Jeden z klasycznych nagłówków “Daj mi X minut, a pokażę Ci…”. Kłopot w tym, że powinien on brzmieć “pokażę Ci jak…”, a nie “co takiego możesz zrobić”.
Gdy piszemy “Co możesz zrobić” od razu koncentrujemy uwagę klienta na jego pracy. Klient już wie, że będzie wysiłek, pot i łzy. I włącza się w nim uniwersalny mechanizm obrony przed ciężką pracą, zwany potocznie lenistwem. “E… to może poszukam czegoś innego”.
Wiadomo, że nauka języka wymaga pracy i dyscypliny. Nie ma co oszukiwać klienta. Ale mówienie o tym od samego początku, gdy on się w ogóle zastanawia czy jest tym zainteresowany, to nie jest zbyt dobry pomysł.
Gdybyśmy zamiast tego powiedzieli “pokażę Ci, jak szybciej rozumieć Francuzów i swobodniej mówić po francusku!”, to zamiast pracy, dajemy mu gotowe rozwiązanie. A tu klienci bardzo lubią.
Co można poprawić?
Musielibyśmy zadać sobie pytanie, czego szuka klient w takim kursie. Owszem, na pewno chce lepiej władać Francuskim, szybciej się dogadywać i lepiej mówić. Tylko, że to jest według mnie za mało specyficzne.
Szukamy czegoś, co sprawi, że po przeczytaniu nagłówka nasz internauta od razu podniesie rękę, krzycząc do monitora “To dla mnie! To dla mnie!”.
Poza tym jest mały problem ze wszystkimi “szybciej” i “lepiej”. Te zwroty aż się proszą o odpowiedź na pytanie “O ile szybciej/łatwiej?” Bez konkretów nie mają prawie żadnej siły przyciągania uwagi.
Druga rzecz – gdy obiecujemy, że coś można zrobić szybciej lub lepiej, to mało prawdopodobne, że zwroty te pobudzą klienta do natychmiastowego działania. Sytuacja nie jest krytyczna. Rezygnacja z “szybciej” i “lepiej” niczym nam nie grozi, więc… może kiedyś?
Dlatego w nagłówkach warto pisać o czymś, co wymaga błyskawicznej reakcji z poważnymi konsekwencjami, w przypadku jej braku. Skupiamy się na czytelniku i jego problemie, który domaga się rozwiązania.
A co, jeśli wydaje się, że problem nie jest pilny?
Eeee tam, dla copywritera zawsze jest pilny. Trzeba wtedy pokazać konsekwencje braku reakcji. Tu na przykład, można by napisać o konsekwencjach “złej” nauki, gdy poświęcasz na przykład 5 lat studiów, a po pierwszej rozmowie z żywym Francuzem okazuje się, że to wszystko poszło na marne. I wtedy idziemy w kierunku wezwania: “Natychmiast przestań się uczyć francuskiego! W ten sposób…”.
PIERWSZY AKAPIT
O ile nagłówek decyduje o tym, czy internauta zdecyduje się zapoznać z oferta, to pierwszy akapit odpowie mu na Bardzo Ważne Pytanie: “Czy to jest dla mnie?”
Dobrze jest zacząć od tego, co mocno interesuje naszego klienta. I go zaintrygować. Tylko, że w pierwszych słowach tego listu trzeba nawiązać kontakt z klientem i dać mu Obietnicę, która pochwyci jego uwagę.
Tutaj na przykład można by pójść w takim kierunku “Nietypowa metoda nauki francuskiego dla początkujących. Po pierwszej godzinie nauki potrafisz lepiej mówić, niż po roku filologii romańskiej. Na czym polega przełom? Zamiast wkuwania słówek i gramatyki…”
Można by też kontynuować temat “Przestać się uczyć, zacznij rozmawiać”. Ważne natomiast je to, by klient od pierwszego momentu identyfikował się z tymi słowami.
Nie znam niestety klientów Pawła i powodów, dla których chcą uczyć się francuskiego. A to najważniejsze dla dobrego rozpoczęcia. Prawdopodobnie będą to osoby, które znalazły się w miejscu, gdzie natychmiast muszą zacząć mówić po francusku albo miłośnicy Francji, którzy chcą się tam kiedyś wybrać. Każda z tych grup będzie miała inne powody i problemy.
Zmory Ofert
Tu nagle pojawia się pierwsza zmora, która zaczyna odstraszanie od oferty.
Problem? Brak konkretu! Czym są “inne, bardzo ważne metody i wskazówki”? Kto wie…? Tu od razu powinno pojawić się USP! Jeśli czytelnik dotarł do tego miejsca, to już powinien otrzymać jak najbardziej konkretną informację, z czym ma do czynienia.
A jeśli widzi ogólniki, to co sobie pomyśli? “Nic konkretnego”. I tę myśl przeniesie na sprzedawany produkt. “Nic konkretnego”. “Puste słowa”. Generalnie to największa zmora tej oferty – mnóstwo pustych stwierdzeń, typu “dowiesz się wszystkiego”, “odkryłem rzeczy, które mi pomogły”, “nauczysz się szybciej właściwych rzeczy”, itp. itd.
Aby tego uniknąć, trzeba od samego początku sypać konkretami. Właśnie dlatego cały pierwszy arkusz roboczy kursu Dynatext skupia się na podstawowych pytaniach klienta, by w ofercie nie znalazło się ani jedno puste słowo.
Do zwięzłego wyrażenia tego, z czym klient ma do czynienia koniecznie trzeba dopracować USP. Przypomnę, że chodzi przede wszystkim o zwięzłą odpowiedź na pytania:
- Do kogo kierujesz ofertę?
- Z czego są niezadowoleni?
- Co jest nowego w produkcie?
- W czym przebijasz konkurencję i/lub stare produkty?
Dokładna formuła tworzenia USP znajduje się w kursie Dynatext. Dzięki niej naprawdę łatwo stworzyć Unikatową Propozycję Sprzedaży. Tylko trzeba ją zastosować
A tu od razu druga zmora.
Pamiętajmy o tym, że jesteśmy cały czas w kontekście fundamentalnego pytania klienta “Czy to jest coś dla mnie?” I czyta? “Wiele osób….”, “Uczą się złych rzeczy”, “Mają problemy.”. Czy słyszysz to natychmiastowe pytanie klienta: “A co mnie to obchodzi?” “To nie ja, to nie do mnie”. A potem “Ja przecież nie jestem taki głupi”.
Takie zdania tworzą mur pomiędzy ofertą a klientem. A przecież wystarczyło napisać “Czy i Ty…” i zwięźle opisać najbardziej palący problem naszego klienta. Coś, co go boli. Coś, co go frustruje. Coś, z czym nie może się pogodzić.
Pisanie o “onych” chłodzi ofertę i odłącza od niej potencjalnego nabywcę. Samo “Znasz to” na końcu to za mało. Gdyby zacząć “A znasz to?” i opisać problem z perspektywy klienta (Nie “oni” ale “TY”) to by mogło spowodować, że ten podniesie łapkę w górę.
HISTORIA
Zmora numer trzy:
To mógł być jeden z najmocniejszych punktów oferty. Każdy lubi czytać historie. Ale tu mamy do czynienia z małym podsumowaniem zamiast wciągającej historii.
Czego brakuje? Przede wszystkim żywej narracji i szczegółów wydarzeń. Brak też dążenia do celu i walki z przeciwnościami. Konkrety (Kiedy i Gdzie), szczegóły (Jak?) i żywe obrazy. Warto to dobrze opisać sytuację, która doprowadziła do przełomu.
Skupił bym się na 3 elementach:
- Ciężka nauka – wkuwanie po nocach, z nadzieją, na świetną znajomość języka.
- Konfrontacja – ogromne rozczarowanie w czasie pierwszej rozmowy.
- Odkrycie, jak udało Ci się na nowo nauczyć francuskiego.
- Oczywiście, warto rozwinąć te historię do wszystkich 5 elementów, które opisuję w kursie. To powyżej to plan minimum.
Korzyści
Zacznę od tego, że tu pojawił się dobry, mocny element. Jaki? Zdjęcia z przebiegu kursu. Widać Ciebie, jak to wygląda, łatwo sobie siebie wyobrazić, uczącego się w ten sposób francuskiego.
Ulotne, cyfrowe szkolenie staje się bardziej namacalne, a Ty pokazujesz się jako realna osoba. Świetnie!
Ale dalej, pojawia się ogromne pole do poprawy. Zobacz:
“Moduły”. Dajesz “moduły”. Komu moduł, bo idę do domu…
Czy to jest korzyść dla klienta, czy techniczny opis pewnego elementu? To drugie, prawda? Ale potencjalny klient nie przyszedł tu po modułu… Nawet nie po lekcje! On przyszedł po umiejętności.
Zamiast “modułów” trzeba dać klientom konkretne umiejętności. “Po pierwszej krótkiej lekcji zaczniesz poprawnie wymawiać wszystkie litery – dokładnie tak, jak robią to Francuzi. Po drugiej zaczniesz się ładnie witać, wywołując do razu uśmiech na twarzy rozmówcy, który przystanie traktować Cię jak obcokrajowca. A w trakcie trzeciego naszego spotkania wreszcie zaczniesz prawidłowo wymawiać słynne “R”…”
Żegnaj Szkoło
Pomimo tego, że kurs jest anty-szkolny, to niestety jego oferta mówi zupełnie coś innego:
- Rodzaj męski, żeński przymiotników i rzeczowników.
- Czas teraźniejszy, Pierwsza grupa czasowników. Dowiesz się też o wszystkich grupach czasowników francuskich i o tym czym każda grupa się charakteryzuje.
- Czasowniki Drugiej Grupy – cechy, odmiana, użycie.
- itd…
Bardzo ważne jest, jakie odczucie daje tekst, bo on jest przedsmakiem tego, czego klient może spodziewać się po zakupie. A tu lekcje, odmiany, czasy… TO SAMO CO W SZKOLE!
- Jeśli mamy przełomowy produkt, to nie możemy tylko o tym mówić. Trzeba jak najwięcej demonstrować tę inność. Te lekcje od razu powinny opisywać inny świat!
- Autor ma świetny punkt odniesienia – naukę w szkole. Trzeba by to wykorzystać, pokazując czym ten kurs różni się od zwykłej nauki i co gwarantuje niezwykłe rezultaty. Co zostało dodane, co usunięte i jak kurs został dopasowany do osób, które zaczynają naukę i chcą od razu mieć pewność, że to żywy język, za pomocą którego już wkrótce łatwo będą mogli się porozumiewać.
- Ty masz bardzo dobry przykład, który pokazuje, że wiesz, o co chodzi:
CTA
Paweł, wybacz, że to powiem…. Chyba przespałeś video 4.5
Zobacz, do czego wzywasz na przyciskach do zakupu kolejnych “modułów”:
“Kup Moduł 1”, “Kup moduł 2”, “Kup moduł 3”…
W opisach poszczególnych modułów pojawiają się już dodatkowe opisy – co jest plusem. Ja bym pomyślał na konkretnymi korzyściami, którymi dałoby się podsumować poszczególne moduły. Tak, by klient widział natychmiastowe korzyści. ze na przykład pierwszy, to “Powitania, uprzejmości i przydatne codzienne zwroty”. To daje jasną wizję szybkiego rozwoju kompetencji językowych.
Czyli – nie moduły, a jak najbardziej konkretne korzyści, najlepiej natychmiastowe.
OBIEKCJE
Bardzo dobrą rzeczą w ofercie jest sekcja z obiekcjami klientów. Konkretne odpowiedzi na pytania “gdzie dokonać płatności” i“jak szybko otrzymam kurs” dają poczucie przewidywalności. Wiadomo, czego się po Tobie spodziewać, budzisz zaufanie.
Myślę jednak, że takich obiekcji klient będzie miał więcej i to dotyczących nie tyle procesu zakupu ale samego kursu. Warto by gdzieś wcześniej na te pytania odpowiedzieć.
PODSUMOWANIE
Tylko “liznęliśmy” tę ofertę. Dużo dobrych rzeczy już tu jest.
Ale… mogłoby być więcej!
Co jeszcze można by dodać?
- Bardziej konkretne odpowiedzi na pytania “Co?”, “Kiedy?”, “Jak” i “Dlaczego?”
- Jedno mocne zdanie, który by się przewijało, przez całą ofertę (video 3.5)
- Rozwinięcie korzyści (video 3.6)
- Antyperswazja (video 3.7)
- Obrazy Przyszłości (video 3.8)
Wszystko, czego potrzeba do poprawy każdej oferty, znajdziesz w zestawie Słowny Sprzedawca >>
Oferta – co do zasady, i to bez wnikania w poszczególne zdania i zmiany – bardzo kusząca. Gdyby nie fakt, że ni w ząb nie umiem francuskiego, to bym kupił. Dobry pomysł z takim „praktycznym” podejściem do nauki.
Ciekawe omówienie tematu. Dla mnie tym bardziej przydatne, bo mam teraz kurs francuskiego oraz chce stworzyć taki kurs z potocznym angielskim.
Jak skończę słuchać całego kursu to na pewno się zgłoszę.
Od siebie dodałbym jeszcze jakąś przykładową najciekawsza lekcję lub jedną ważną technikę. Zauważyłem, że kupujący i tak tego szukają. U mnie podniosło to nawet konwersje.
Tam jest lekcja gratis, tylko słabo wyeksponowana:
„Możesz zobaczyć za darmo jak wyglądają lekcje ze mną: kliknij tutaj”
Zastanawiają mnie jeszcze dwie rzeczy.
Po pierwszy czy można tak pisać „Po pierwszej krótkiej lekcji zaczniesz poprawnie wymawiać wszystkie litery – dokładnie tak, jak robią to Francuzi.” lub tak „będziesz mówił jak Francuzi”? Wydaje mi się to trochę naginaniem prawdy.
Po drugie jak doradzacie wybrać tytuł dla fanpage:
Niezbędne idiomy i zwroty po angielsku, czy może
Ciekawe idiomy… czy może
potrzebne idiomy i zwroty po ang… czy może
jeszcze inaczej.
Jeżeli Paweł jest tak dobry, jak się wydaje, to moim zdaniem nie ma tu naciągania.
A co do tytułu – nie koncentruj się na produkcie (idiomy, zwroty), ale na kliencie! Pomyśl, co go „ruszy”, kim chce być i co chce zobaczyć na takim fanpage.
W sumie to dobre podejście. Muszę nad tym pomyśleć. Tylko boję się, że wtedy będzie trudniej pozycjonować i dotrzeć do szerszej publiczności. A szkoda, aby ta wiedza się zmarnowała (przynajmniej z mojego punktu widzenia). 🙂
Cześć 🙂
Jak by to powiedzieli studenci medycyny, to przykład oferty omówionej jak kompleksowa diagnoza, z najwyższej klasy podręcznika medycyny akademickiej. (Nie wiem czemu, dziś tak mi się dziwnie skojarzyło).
Ale nie o tym chciałam, bo Darek robi tylko dobre teksty i jego kurs z pewnością jest świetny (Na razie niestety nie jestem w stanie go kupić, nad czym bardzo ubolewam 🙁 ).
Kamil poruszył tu kwestię pozycjonowania, które niestety skutecznie potrafi zmiażdżyć niejedną copywriterską koncepcję, wprowadzając swoje twarde matematyczne reguły, z którymi po prostu trzeba nauczyć się żyć, jeśli nie da się ich polubić… Faktem jest, że trzeba dużej wprawy i pokory, by tekst pasował z tzw. „każdej strony”, ale nie jest to niewykonalne.
Pozdrawiam Mikołajkowo
Ewa
Ciekawie to przedstawiłeś. Zauważyłem, że takie „wygładzenie” oferty ukazuje kurs nauki języka jako coś przyjemnego i niejako spontanicznego. Internauta myśli: „To nie będzie tak jak w szkole. Uczę się francuskiego bo chcę i jest to przyjemne oraz efektywne. Na innych szkoleniach się zawiodłem, tu nie wkuwam gramatyki tylko przyswajam potoczny język, dzięki czemu będę mógł się dogadać z każdym i wszędzie”.
Pamiętam jak Sebastian Schabowski opowiadał w którejś z prezentacji, o tym z jakim zainteresowaniem spotkał się jego kurs.
Unikatowa zawartość i świetnie napisana oferta sprzedawała się najlepiej w najtrudniejszego grupie docelowej, a konkretnie chodziło o osoby pomiędzy 40 – 50 rokiem życia czyli ludzi, którzy sami twierdzą, że w tym wieku na naukę języka jest już za późno.
Moim zdaniem warto pomyśleć o „podtuningowaniu” obrazów, które przewijają się w tekście. Wiele osób czyta nagłówek, a później skanuje ofertę. Jeśli w liście sprzedażowym są filmy i zdjęcia to muszą coś wnosić, działać na wyobraźnię, budzić emocje.
Darka obserwuję i czytam od bardzo dawna, DynaText to drugi produkt, który posiadam i gdybym czytając kolejny wpis natknął się na jego zdjęcia, które nie pasują do charakteru artykułu to prawdopodobnie nie przeszkadzało by mi to i z uwagą czytał bym dalej. No może zastanowił bym się „co poeta miał na myśli” :).
Ale Pawła nie znam, najpierw skanuję wzrokiem jego ofertę i widzą kolesia, który stoi przed tablicą w miejscu przypominającym szkolną klasę, z linijką w dłoni, no i ten gość, przypominający nieco mojego profesora od matematyki ma mnie nauczyć w łatwy i przyjemny sposób języka paryskiej ulicy. Nie ma mowy. Ja tego nie kupuję. To co czytam kłuci się z tym co widzę.
Autor, który twierdzi, że korzystając z jego porad poczuję się pewnie podczas konwersacji powinien sam tej pewności nieco posiadać. Jak tego uśmiechu i luzu nie widzę – a z pewnością bardzo by pomógł.
Nie chodzi o jakieś radykalne zmiany, bo powiem szczerze, że zanim przeczytałem sugestie Darka, to tekst oferty Pawła wydał mi się atrakcyjny, ale tak jak wspomniałem obraz nie pasował mi do przekazu zawartego w treści.
Ciężko jest uatrakcyjnić wizualnie kurs pozycjonowania, ale paryskie klimaty, aż się o to proszą.
Domyślam się, że Paweł bywa we Francji i mógłby nakręcić krótki film, w którym opowiada o swojej nowatorskiej metodzie nauki podczas przechadzki ulicami np. Paryża.
Pierwsze ujęcie które było by widoczne w ramce z filmem to dajmy na to rozmowa z Francuską na tle jakiejś architektonicznej ikony tego miasta.
Internauta to ogląda i widzi faceta, który w Paryżu czuje się jak u siebie, rozmawia z jakąś sympatyczną dziewczyną, którą poznał bo doskonale dogaduje się w jej języku itd.
Internauta to kupuje i to w ciemno, bo widzi to o czym sam marzy.
I może jeszcze jedna sugestia – wezwanie do akcji.
Kiedyś szukałem artykułów, które analizowały by ten temat i wielu twierdzi, że tekst na klawiszu ZAMÓW jest bardziej efektywny od KUP.
Klient KUPUJE hot doga na ulicy, ale w dobrej restauracji ZAMAWIA pâté de canard, kupuje bilet MPK, ale zamawia taksówkę itd.
Mi także słowo ZAMÓW kojarzyło się lepiej, natomiast słowo KUP wielu osobom kojarzy się z przymusem i odchudzaniem portfela.
ZAMAWIAJĄC klient jest przekonany, że płacąc za towar robi to z własnej woli i kupuje coś co ma ponadprzeciętną wartość.
Pozdrawiam 🙂
Radek, bardzo trafne spostrzeżenia 🙂 Dziękuję za tak rozbudowany komentarz.
Witaj Radku,
Dziękuję za Twój obszerny komentarz. Odniosę się do tego co napisałeś.
Moim zdaniem warto pomyśleć o „podtuningowaniu” obrazów, które przewijają się w tekście. Wiele osób czyta nagłówek, a później skanuje ofertę. Jeśli w liście sprzedażowym są filmy i zdjęcia to muszą coś wnosić, działać na wyobraźnię, budzić emocje.
Ciekawe to, co napisałeś o tych zdjęciach i że przypominają one Tobie szkolną klasę a nie przyjazne, francuskie klimaty. Sam myślałem o dodaniu żywszych obrazów, francuskich zdjęć. 🙂 Jednak takowych nie posiadam. Dużo jeździłem do Francji wcześniej, ale niestety żadnych cyfrowych zdjęć czy nagrań nie posiadam. Jednak gdy będzie taka opcja, to będę miał to na uwadze.
Fajny pomysł z tym nagraniem i ujęciami z Paryża. Jednak po pierwsze, nie bywam we Francji ot tak – po drugie wycieczka i nagranie czegoś takiego wymagają funduszy i zasobów – a teraz obecnie tego nie posiadam.
Ewentualnie mógłbym zamieścić jakieś ogólne zdjęcia z Francji na razie. Co o tym sądzisz/sądzicie?
Witam serdecznie
Z tej strony sam zainteresowany, czyli autor kursu francuskiego, którego ofertę Darek wziął na tapetę i omówił w tym artykule.
Na początek pragnę gorąco podziękować Tobie Darku za tak interesującą i wnikliwą analizę mojej oferty. Po przeczytaniu Twoich uwag spersonalizowanych do mojego produktu, poprawienie oferty stało się łatwiejsze. Właśnie dzięki konkretnym uwagom do mojej oferty, którą już zacząłem poprawiać po zakupie kursu dynatext.pl
Odzywam się dopiero, gdyż: wprowadzałem Twoje uwagi w życie, czyli poprawiałem ofertę; był okres świąteczny; miałem też inne prace, tak więc nie mogłem zabrać się tylko do copywritingu.
Jednak sądzę, że przyłożyłem się do wprowadzenia Twoich uwag do mojej oferty, Darku. Efekty tych poprawek możecie obejrzeć na stronie kursu http://efrancuskiprofit.pl.
Zabrało mi to dużo czasu, ale jest satysfakcja, poczucie, że moja oferta jest lepsza oraz… sądzę, że zwiększenie sprzedaży. Ciężko jednoznacznie stwierdzić, że to zwiększyło sprzedaż (a jeszcze nie wszystko poprawiłem, zrobiłem, to co Darek radzi), ale bezsprzecznie po zakupie dynatext.pl oraz wprowadzeniu poprawek, odsetek osób kupujący zwiększył się o około 20% (1/5).
Darku oraz czytelnicy, rzućcie okiem teraz na moją ofertę.
Ciebie Darku, jeśli mogę prosić, to chciałbym jeszcze o pomoc w 2 rzeczach, o których napisałeś w artykule: Antyperswazja oraz Obrazy Przyszłości:
1) Antyperswazja: – gdzie ma być ona napisana? Czy nie znajduje się ona już na początku mojej oferty? („„Czy i Ty masz problem ze zrozumieniem Francuzów ze słuchu i swobodnym mówieniem po francusku? Czy poświęcasz mnóstwo swojego cennego czasu na złą naukę? Czy boli Cię to, że uczysz się, a rezultaty są wciąż takie same? To dzięki znajomości języka mówionego i potocznego szybciej zrozumiesz i dogadasz się z Francuzami. Poczuj się jakbyś był jedną nogą we Francji!”)
2) Gdzie w ofercie mają być Obrazy Przyszłości? W którym miejscu tekstu?
Przyznaję jeszcze, że stworzenie mojego USP – o którym piszesz – jeszcze jest do stworzenia/poprawy.
Poza tym, dziękuję też wszystkim, którzy wypowiedzieli się w tym temacie.
Co do dynatext.pl, nie wiem co ty na to Darku, ale gdybyś mógł w ramach kursu, robić takie krótkie analizy pracy jaką wykonał Twój klient po obejrzeniu Twojego kursu? Nie wiem, tak głośno myślę. 🙂
To tyle na razie z mojej strony.
Czekam na Twoją odpowiedź Darku jeśli możesz. 🙂
Dziękuję Ci jeszcze raz Darku i pozdrawiam Cię serdecznie!
Darek jak zwykle dajesz niesamowitą ilość niesamowitych wskazówek na konkretnym przykładzie. Takie casy to świetna sprawa. A propo całego szkolenia to naprawdę jest MOC :). Zakup grupowy to jedna z lepszych decyzji jakie ostatnio podjąłem 🙂