
Jak w 60 minut samodzielnie zwiększyć liczbę zamówień przez stronę internetową?
Pokażę Ci 11 copywriterskich zmian na stronie, które możesz samodzielnie wprowadzić w ciągu godziny.
Pomogą Ci zwiększyć sprzedaż.
Tak, słyszę jak myślisz: “A skąd ta pewność?”
Czego się bardziej obawiasz? Godziny pracy czy zmarnowania okazji do zwiększenia sprzedaży? Moim zdaniem to drugie jest bardziej bolesne, bo takie okazje prawdopodobnie marnujesz codziennie, przez 365 dni w roku.
Więc może warto spróbować coś zrobić? Najwyżej potem nazwiesz mnie jak chcesz i opowiesz o tym swojej mamie.
Copywriting dla każdego
Za chwilę omówię 11 zmian w tekstach na stronie. To znaczy, że trzeba będzie coś przepisać albo napisać od zera. Dasz radę?
Jeśli już się martwisz, że nie umiesz pisać, witaj w klubie. Ja mam tak od zawsze. Pracuję w tej branży 12 lat i choć nabrałem ogromnego doświadczenia, zawsze mam te same myśli: “Czy się uda?”, ”Jak to odbiorą?”, “Co powie mama..?”
To chyba jest tak samo, jak z wystąpieniami na scenie – stres i obawy “jak mi pójdzie” to zupełnie normalne zjawisko. Zaakceptuj te myśli i rób swoje, to wszystko.
Mogę Ci powiedzieć, jak sobie z tym radzę, chcesz?
Pomyśl o tym, jak o rozmowie z kimś, kogo lubisz. Mam nadzieję, że Twoi klienci należą do tej grupy? Jeśli nie, masz pierwszą przyczynę słabej sprzedaży!
Gdy rozmawiasz z kimś, kogo lubisz, zastanawiasz się nad każdym słowem, czy raczej skupiasz się na tym, co chcesz powiedzieć? Pisz tak samo!
Zaraz, zaraz, ale jak chlapnę coś językiem, zawsze mogę wytłumaczyć lub powiedzieć, że nie o to mi chodziło. A słowa pisane zostają! HA! I co z tym?
Wyluzuj
Jeśli masz coś cennego, klient wybaczy Ci niezgrabności językowe. Sam kiedyś na początku miałem przez rok literówkę na stronie, która “wyszła” na jakimś szkoleniu. Jedna z uczestniczek zauważyła błąd i zaczęła się śmiać, że taki ze mnie profesjonalny copywriter, a ma błędy na swojej własnej stronie. Kiedy powiedziałem ile ta strona zarobiła przez rok, nagle przestała się śmiać. Ciekawe, co?
Jeżeli sprzedajesz nikomu niepotrzebny chłam, nie pomoże Ci zawijanie krowich placków w słowne sreberka. Kupa to kupa, chyba, że pokażesz ją, jako cudowny środek na cerę, trądzik albo na przykład na potencję (“będziesz pełnokrwistym ogierem” albo “Siła Byka”). Wszystko sprowadza się do percepcji.
Czyli pisz tak, jak mówisz, skupiając się na tym, co chcesz powiedzieć klientom, a nie cedzeniu słów przez zęby. Napisz to jak leci, a potem najwyżej daj komuś do sprawdzenia!
Największym błędem, jaki możesz popełnić pisząc, błędem, który zniszczy Twój tekst, jest poprawianie go w trakcie tworzenia. To jest jak jednoczesne wciskanie hamulca i pedału gazu! Albo jedziesz, albo hamujesz!
Wyluzuj, a od razu lepiej Ci pójdzie! Spinanie się jest dla sztywniaków, a najwięcej ich na cmentarzach.
Zastosuj to
Za chwilę pokażę ci 11 zmian, jakie możesz szybko wprowadzić na stronie. Przejrzyj je, i wybierz na początek tę, która wydaje Ci się, że będzie miała największe znaczenie.
Ustaw stoper na 30 minut i spisz każdą myśl, jaka Ci przyjdzie do głowy w danym temacie. Pozwól sobie na wszystko. Potem przez 15 minut zredaguj z tego nowy fragment tekstu na stronę. I umieść go tam – kolejne 15 minut chyba wystarczy?
Potem to samo możesz zrobić z następnymi propozycjami zmian. Jak widzisz, to łatwe. I obserwuj, jak zmienia się liczba zamówień.
Dobra, a co, jeśli się nic nie zmieni?
Masz dwie opcje – Ty decydujesz:
- “Spróbowałem i już wiem, że to nic nie da!”Ufff… Gratuluję! Możesz odpocząć po ciężkiej pracy, jak Pan Bóg siódmego dnia. Ale zaraz, nic dobrego nie stworzyłeś? Jaka szkoda. Ale próbowałeś, to się liczy, prawda?
- “Co jeszcze mogę zmienić?”O, to postawa przedsiębiorcy! Jeśli zmiany nie przyniosły żadnego efektu – znaczy, że trzeba zrobić to inaczej!
A co, jeśli nagle zaczniesz zbierać więcej zamówień?
To samo! Możesz powiedzieć sobie “dość” i spocząć na laurach lub – jak prawdziwy przedsiębiorca – wprowadzać kolejne zmiany, doskonalące sprzedaż i Twój biznes.
Jak widzisz, są tylko dwie postawy życiowe.
Przejdźmy do działania
Zmiany podaję w specyficznej kolejności. Nie musisz się nią sugerować – każda z nich działa niezależnie od pozostałych, choć razem tworzą silny efekt synergii.
Wszystkie pochodzą z warsztatów copywriterskich Copy Majster Mind. Nie da się już ich kupić, bo są za darmo, jako dodatek pakietu wszystkich moich kursów Słowny Sprzedawca >>
1. Czego konkretnie chcą klienci?
Drugie pytanie w briefie marketingowym, jakim się na co dzień posługuję, brzmi: “Moi klienci w najbliższym czasie chcą osiągnąć:”
Dwa błędy niszczą ofertę sprzedażową – skupianie się na produkcie i ogólne obietnice. Przeciwieństwem tego jest koncentracja na krótkoterminowym celu klienta.
Jeśli od razu dasz czytelnikom jasny sygnał, że pomożesz im szybko osiągnąć lub zrobić coś namacalnego, masz ich uwagę i twoja oferta ładnie się materializuje.
Tu mały trik – chcesz?
Kluczem jest słowo “namacalnego”. To coś, co można zmierzyć. Czas, odległość, waga, liczba – to są namacalne konkrety, zgadza się?
Sprawdź więc swoje obietnice i zbadaj je pod kątem konkretu i czasu. Aż się prosi, by dodać od razu, po czym klient pozna, że osiągnął dany cel i co to zmieni.
Potrzebujesz przykładu?
Popatrz sobie na tytuł tego artykułu “Jak w 60 minut samodzielnie zwiększyć liczbę zamówień przez stronę internetową?”.
Chociaż chętnie bym napisał, o ile zwiększy się liczba zamówień, to skąd mam wziąć taką liczbę? Bo ja potrafię zwiększyć konwersję na przykład o 100%? Ale tu jest tyle zmiennych, że nie da się tego obiecać.
Mogę natomiast dać proces tworzenia tekstu, który zajmuje 60 minut. I to nasz konkret. I to, że zwiększamy zamówienia przez stronę internetową, a nie abstrakcyjnie.
Masz to?
2. Pokaż różnicę między tym co klient ma, a co chce w najbliższym czasie osiągnąć
Zmiana na lepsze jest tym, za co płacą klienci. Bo jeśli produkt niczego nie zmienia, po co go w ogóle kupować? Tych zmian jest 7 i dotyczą różnych sfer życia klienta.
Pokazujemy więc różnice przed i po. Skupiamy się na tym, jak będzie PO. W taki sposób, by czytelnik zapragnął tam się znaleźć.
Jak to napisać? Oto jeden ze sposobów:
Zastanów się, jaki problem doskwiera Twoim klientom. Taki w miarę uciążliwy, którego chętnie by się pozbyli, najlepiej, za wszelką cenę. Im większa waga problemu, tym więcej klient Ci zapłaci – mam nadzieję, że to oczywiste. Jeśli nie masz aż tak “wielkiego” problemu, skup się na tych uciążliwych, najlepiej powtarzalnych.
Weźmy sobie na przykład kosmetyczki, te od paznokci. Z mojego wywiadu wynika, że uciążliwym problemem są dla nich reklamacje klientek, narzekających, że ich pięknie zrobione paznokcie łamią się, kruszą lub odpadają.
Jak myślisz, co się stanie, gdy zaproponujesz im rozwiązanie tego problemu?
“Niektóre kosmetyczki poznały już nową technologię upiększania paznokci, dzięki której one nigdy nie łamią się, nie kruszą ani nie odpadają. I to po godzinie praktyki!”
3. Zaciekawianie różnicą
Świat oszalał i mamy do czynienia z zalewem tysięcy produktów, które niczym się od siebie nie różnią – poza etykietami.
A Ty musisz się wyróżnić, by klient wybrał Twój produkt, a nie konkurencji. Tego coraz częściej klienci szukają w opisach – czym „to” się różni od innych.
Rozmiar, kształt, waga, kolor – ważne szczegóły, ale mało seksowne. Dlatego warto z różnicy zrobić coś intrygującego.
Co by było, gdyby się okazało, że Twój produkt stawia pod znakiem zapytania stosowanie wszystkich innych? Że ustala nowe, lepsze zasady, że zmienia funkcjonujące paradygmaty?
Wtedy możesz napisać:
“Większość ludzi wierzy/mówi/radzi, że muszą [MIT], by [CEL]. [PRODUKT X] dowodzi, że zamiast tego…”
Mocna rzecz. Podstaw tu swój produkt, a stajesz się dla klienta jedynym sensownym wyborem!
“Ale ja mam zwykły produkt, który niczego nie zmienia!”
Serio, serio? Zmień punkt widzenia, spójrz pod innym kątem na to, co sprzedajesz. Popytaj klientów, w co wierzą, jakie mają przekonania i sprawdź, czy przypadkiem nie rzucasz im wyzwania?
Najłatwiej powiedzieć “nie da się”. Niech inni tak mówią, Ty szukaj nowego, świeżego podejścia.
Nie wiem czy wiesz, ale najmocniejszą techniką szukania “nowego” jest zadawanie pytań. One silnie ukierunkowują myślenie. I jeśli się nie poddasz w połowie drogi – znajdziesz to, czego szukasz!
Ja na przykład wszystkie swoje szkolenia opieram właśnie na pytaniach. Nie na gotowych receptach, lecz zmuszam uczestników do odpowiadania sobie na sprawdzone przeze mnie pytania.
Zresztą, zawsze swoją pracę nad tekstem zaczynam od zadania klientom 37 pytań marketingowych. Jeden z klientów stwierdził, że to nieuczciwe z mojej strony. Bo po nich on sam jest w stanie sobie napisać ofertę. Każdy mój kurs copywiterski opiera się na pytaniach, bo to najprostszy sposób by tworzyć szybko skuteczne treści. Każdy? To ile ich jest? Dużo: https://dynanet.pl/psychokursy-copywritingu/
4. Pobudzenie emocjonalne
Idźmy dalej, bo czas leci, a my daleko w polu.
Dawniej techniki sprzedaży opierały się na zasadzie: “Dowiedz się, co klienta boli i pomóż mu pozbyć się tego bólu.” Owszem, to dalej działa. Ale w świecie, gdy mamy tabletki na wszystko, bo uciekamy od bólu, otworzyły się nowe, lepsze możliwości.
Teraz klienci są bardziej wrażliwi na nowe doznania i wyzwania. W świecie sprzedaży to przejście od “Solution Selling” do “Challenger Sale”.
Zastanów się więc, jakie nowe, ekscytujące doznania oferujesz po zakupie Twojego produktu. To może być bardzo mocny punkt Twojej oferty, bo doznania, to coś namacalnego, co można fizycznie poczuć, wiadomo, że jest. Obietnica staje się materialna, tak, jak pieniądze, które chcesz odebrać klientowi.
Co tu możemy na przykład zaproponować?
- nowe doznania – na przykład “egzotyczny masaż erotyczny”
- nowe znajomości – “poznasz osoby, które…”
- nowe miejsca i atrakcje – “zapomnij o codzienności, odetchnij, zabaw się, jak nigdy…”
To tylko przykłady. Pomyśl, jakich doznań szuka Twój idealny klient. A potem sprawdź, co daje opisywany produkt lub usługa. Pokaż ekscytującą stronę Twojej oferty.
A jeśli niczego takiego nie znajdujesz? TO DODAJ! Ale autentycznie. Może to być na przykład konkurs dla klientów, choćby tygodniowa wyprawa na Teneryfę – w pełni opłacona, wystarczy tylko kupić Twój produkt, by wziąć udział w konkursie. Da się? Da się!
5. Odpowiadaj na pytania klientów
Gdy potencjalni klienci przechodzą obojętnie koło Twojej oferty, to znaczy, że nie znaleźli w niej nic interesującego – dla siebie.
A co klientów najbardziej interesuje?
Oni sami!
Na pewno mają mnóstwo pytań. Jeśli uda Ci się szybko odpowiedzieć na te zadawane w głowie pytania, to masz ich uwagę i zaangażowanie.
Pomyśl więc, z jakim pytaniem wchodzi na stronę idealny klient? Nad czym się zastanawia. A jakie pytania zrodzą pierwsze zdania Twojej oferty?
To była jedna z metod genialnego Joe Sugarmana. Pisał akapit i zastanawiał się, jakie pytania zrodzi w głowie czytelnika. I następnym akapicie na nie odpowiadał. Czytelnik miał dziwne wrażenie, że ktoś mu czyta myślach! I nie mógł się oderwać od oferty. Też tak chcesz?
Wypisz sobie listę pytań klientów. Od ogólnego “Co tu dają i czy to ma dla mnie jakąkolwiek wartość” po “Czy mogę ten zakup odłożyć na później?”.
Im bardziej nasycisz swój tekst odpowiedziami na pytania klientów, tym bardziej ich zainteresujesz i zaangażujesz!
Chyba, że jesteś bucem, który w gdzieś klientów i myśli, że produkt jest tak dobry, że sam się powinien sprzedawać.
6. Paradigm Shift
Wspomniałem wyżej o “Challenger Sale” – bardzo skutecznej metodzie sprzedaży. Jej siła polega na tym, że przeramowujesz sytuację klienta, doprowadzając go do wniosku “Nigdy o tym tak nie myślałem!”.
Paradigm Shift, to fundamentalna zamiana jednego sposobu myślenia na inny, najczęściej dotyczy tego, jak coś funkcjonuje. Sprawia, że klient zmienia perspektywę i w konsekwencji wymusza to na nim zmianę myślenia i zachowania. Czyli otwiera drogę do sprzedaży opartej nie na obniżkach cen, lecz na przekonaniu do ogromnej wartości tego, co proponujesz.
Zadaj sobie jedno, proste pytanie: Co musi się zmienić w myśleniu klienta, by przeskoczył do zakupu?
Weźmy sobie na przykład bardzo popularny temat – odchudzanie.
Z czym się kojarzy odchudzanie? Na pewno z wyrzeczeniami, tak? Jeśli zastanawiamy się nad dietą, szybko rodzi się pytanie: “Czy dam radę utrzymać ten rygor?” A przecież możesz zamienić to na “Nowe doznania i eksperymenty z jedzeniem, które prowadzą do szybszego spalania tkanki tłuszczowej!” Jest różnica?
Erik van Vooren, założyciel Direct Marketing Know-How Institute w Belgii, zacytował kiedyś ciekawe badanie. Jednej grupie badanych zadano pytanie: „Czy można palić papierosy w trakcie modlitwy?” 94% osób odpowiedziało „oczywiście, że nie”.
Drugiej grupie zadano bardzo podobne pytanie, zmieniając tylko środek ciężkości: „Czy w trakcie palenia papierosów można się modlić?” 92% badanych, odpowiedziało natychmiast „TAK!”.
Szukaj więc przeramowania dla swojego produktu, zmiany myślenia klienta o nim. A wtedy łatwiej będzie mu odpowiedzieć “TAK” na Twoją propozycję.
7. Zdania, które sprzedają
No właśnie, zapychamy strony zdaniami, ale czy każde z nich sprzedaje?
Przyzwyczajeni jesteśmy do całościowego patrzenia na stronę internetową. Ale gdy patrzy na nią klient, widzi tylko pojedyncze zdania, nagłówki i wyrazy. Czy wszystko, na czym spocznie wzrok odwiedzającego sprzedaje?
Bo jeśli trafi na zdanie “oferujemy kompleksową obsługę”, to co zobaczy? NIC. Zajmujesz jego uwagę nic nie znaczącymi pierdołami. A nie masz zbyt wielu szans na zdobycie jego uwagi. Więc każde zdanie musi sprzedawać!
Proponuję Ci prostą zasadę. Będzie ostro, więc nie wymiękaj!
Do każdego zdania zadaj pytanie: “i co to zmienia?”
Jeśli nic, usuń takie zdanie! Z każdego coś musi wynikać. Jeśli nie wprost, to pośrednio. No i jak się mają Twoje zdania, co z nich wynika? Czy każde nakręca sprzedaż?
8. Wyeksmituj konkurencję
Skoro wiemy, że nikt nie jest samotną wyspą w morzu marketingu, zamiast narzekać na tłok, lepiej ten fakt wykorzystać.
Bo im więcej możliwości, tym trudniejszy wybór, a nawet prowadzi to do paraliżu i klienci przytłoczeni nadmiarem wyboru rezygnują z zakupu!
Nie udawaj, że nie ma konkurencji – co czasem się sugeruje w poradnikach sprzedaży – ale pomóż klientowi dokonać wyboru. Bądź jego przewodnikiem i pokaż swój produkt na tle pozostałych, ale na Twoich zasadach. Sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie.
Zastanów się więc, jakie kryteria wyboru klient może podjąć. Z nich wybierz te, które są korzystne dla Ciebie i poddaj “testowi” różne produkty, by na koniec pokazać swój, jako zwycięzcę.
Podła manipulacja? Zależy. Zakładając, że przez stronę i tak pokazujesz tylko wycinek rzeczywistości i mówisz prawdę – mamy do czynienia z manipulacją, ale etyczną. Wszystko jest manipulacją, nawet proste zdanie do żony “Pięknie dziś wyglądasz”, które sprawia, że ona poczuje się lepiej i…. Dobra, nie wchodźmy w takie szczegóły.
Pisząc tekst, zawsze manipulujesz czytelnikiem. Koniec kropka. Możesz to robić dobrze lub źle, świadomie lub nieświadomie, etycznie lub podle, ale tego faktu nic nie zmieni.
A gdybyśmy tak na przykład pisali o podłodze?
“W ostatnich latach coraz więcej klientów decyduje się na piękne, dębowe podłogi, tak inne od tej tandety z plastiku. O, przepraszam, od cienkiego kawałka sprasowanych wiórów, powlekanego grubym, trującym lakierem.
Jest tylko jeden problem. Dwa, właściwie trzy. Dąb jest mocny, ale ciężki. Do wniesienia, ułożenia i utrzymania w czystości. I z czasem między deskami tworzą się niezbyt piękne szpary. I to, co miało zachwycać gości, denerwuje właścicieli. Nie wiadomo, jak je czyścić, konserwować i naprawiać uszkodzenia.
Czy można mieć dębową podłogę, bez tych wszystkich kłopotów? Bez szpar, naprawiania, czyszczenia i przepłacania?
Gdy okazało się, że jest duże zapotrzebowanie na mocne, dębowe podłogi, ale bez tych wad, stworzyliśmy coś zupełnie nowego. Solidne panele podłogowe z 3 lub 9 warstw prawdziwego pełnego drewna. Dzięki temu podłoga się nie odkształca. Dajemy na to 10 lat gwarancji. Są ciepłe i bardzo przyjemne w dotyku, bo zamiast szkodliwych lakierów konserwujemy je naturalnymi olejowoskami – idealnymi dla dzieci. Nie musisz ich konserwować – my to zrobimy za Ciebie. Nie widać na nich kurzu ani nawet zarysowań. I najważniejsze – SĄ Z DĘBU!”
9. Do czego to jest podobne
Wspomniałem wyżej o tym, że klienci uwielbiają, gdy ktoś pokazuje im różnice. Ale jest coś jeszcze lepszego. Gdy porównujemy produkt do czegoś, co klient zna.
Nasz mózg uwielbia szufladkowanie. I jest bardzo leniwy. U niektórych za bardzo. Więc, gdy zamiast homeryckich opisów przyrody powiemy po prostu “To jest podobne do…. ale bez…”, to mamy jego uwagę i trafiamy wprost do szufladek.
W ten sposób materializujesz tak zwane korzyści. I przemawiasz do bogatej wyobraźni klienta. Porównanie więc musi być jak najbardziej obrazowe.
Zadaj więc sobie pytania: Do czego możesz porównać swój produkt? Czym różni się od tego, co klient już dobrze zna?
10. A kim chciałby być Twój klient?
Im bardziej skupiasz się na kliencie niż produkcie, tym bardziej skutecznie przekonujesz do zakupu.
A gdyby tak skupić się na 100% na odbiorcy?
Jest na to sposób. Pomyśl, po co klient kupuje Twój produkt. By osiągnąć jakiś cel, prawda? Wiertarkę kupuje nie dla niej samej, lecz by zrobić przynajmniej jedną dziurę i to ona jest celem zakupu.
Ale zróbmy krok dalej, w głąb motywacji klienta. Jakie cele pomoże mu osiągnąć dziura w ścianie? Może od roku żona mu suszy głowę, by wreszcie zamontować dawno zakupione karnisze? Kim chce więc być?
Zawsze są 4 poziomy potrzeb klienta, a jednym z nich jest kowboj, Marlboro Man, to znaczy postać, którą klient chce odegrać za pomocą produktu.
Teraz pytanie: A kim chce być Twój klient, dzięki temu, co oferujesz? Albo kim może się stać?
Pomyśl i określ postać, jaka rezonuje z Twoim klientem. Może to być tak zwany archetyp. Może postać z filmu lub z bajki. Albo pop-kultury. Albo ktoś, kogo jeszcze nie było?
Porozmawiaj z klientami i znajdź tę postać. A potem pokaż, jak produkt pomaga realizować te ambicje. “Dzięki temu będziesz….”. No, kim stanie Twój klient? Powiedz mu to, podaj na tacy, pokaż, zademonstruj, daj mu poczuć, niech zapragnie i kupi.
11. Przed jakim wyzwaniem stoi klient?
By trafić w potrzeby klienta, nie wystarczy kilka sprytnych zdań. Pokazanie tak zwanych “korzyści” to też za mało! Nawet opowiadanie o zmianach, jakie zajdą w jego życiu, to mało w porównaniu z wstrzeleniem się w jego wyzwanie.
Jeśli klient czegoś chce, to znaczy, że tego nie ma, tak? Logiczne. A jeśli czegoś nie ma, to z jakiegoś powodu, tak? Nadal logiczne?
Znajdź ten powód i nazwij po imieniu wyzwanie, przed jakim ten Twój klient stoi, a on zobaczy, że jest w domu, a Ty jesteś odpowiednią osobą by mu pomóc, bo go rozumiesz!
Najlepsze jest to, że klient sam się kwalifikuje do zakupu!
Nikt mu niczego nie wmawia. Sam podejmuje decyzję. Taka sprzedaż jest prosta.
Tak na przykład można napisać “zimną” wiadomość e-mail, z propozycją współpracy w zakresie obsługi informatycznej. Rozważ taki szablon:
„Od 10 lat pomagamy firmom [BRANŻA KLIENTA] i odkryliśmy, że mimo niewielkich różnic między nimi, zawsze stają przed 3 wyzwaniami:
Wyzwanie 1
Wyzwanie 2
Wyzwanie 3
Czy widzi Pan tu swoją firmę, czy może chciałby Pan dodać jeszcze jedno wyzwanie do tej listy?
Zauważyliśmy też, że odpowiedzią na te wyzwania jest zmiana systemu informatycznego.
Przykładem takie transformacji, jest firma Y, gdzie… Fakty są takie:).”
Podsumowanie
Dałem Ci podręczną pomoc w doskonaleniu skuteczności stron internetowych. Masz sprzedawać więcej, zbierać więcej zamówień i jak widzisz, wcale nie musisz stać się copywriterem! Daj znać, jak Ci się to podoba, ok?
MAŁO? Chcesz więcej?

Przez 18 lat sprawdziłem wszystkie możliwe zasady copywritingu i napisałem ponad 10 000 tekstów dla najróżniejszych branż.
Oto 5 najważniejszych porad, które pomogą Ci szybko napisać każdy tekst marketingowy. Zapisz się, a otrzymasz 5 e-maili z tymi cennymi wskazówkami:
Pobierając materiały, wyrażam zgodę na otrzymywanie newslettera i informacji handlowych od Dynanet.pl Dariusz Puzyrkiewicz. Mogę cofnąć zgodę w każdej chwili. Dane będą przetwarzane do czasu cofnięcia zgody.
Genialne! Bo konkretne i takie, że w końcu będę potrafiła sama rozwiązać te zagadki. Bo nie lubię takich tekstów i szkoleń, które tylko się czyta/ słucha i się mówi – „no tak jest” ale potem jakoś nie potrafi się tego u siebie zastosować. Powiem szczerze, że ten tekst jest właśnie pod tym kątem inny 🙂
Dzięki 🙂 No i masz tę przewagę, że Ty już wiesz, jak wygląda mój warsztat online 🙂
Mupety mnie rozwaliły 😀 Więcej napiszę, jak tylko wgrrrryzę się w tekst 🙂
Pomijam już całą merytorykę tekstu, bo jak koń jest, każdy widzi 🙂 W branży wysypu dziesiątek tekstów marketingowych też, poza swoją skuteczności, wnosi jedną ważną rzecz – sprawia czytelnikowi literacką frajdę 🙂 To bardzo ożywcze dla tekstu smutne choć strasznie smutne dla branży, że tyle sucharów produkuje.
Fantastyczny tekst. Już pierwsze poprawki nanoszę na najczęściej oglądane produkty w sklepie. 😉
Widzę, że książka coraz bliżej…:)
Bardzo dobry tekst Darku, naprawdę!
Świetny tekst, pełen konkretów i wskazówek 🙂
Artykuł to w dużej mierze skrót z „Biblia copywritingu”. Dla przypomnienia technik pisania idealne.
Dziękuję bardzo za artykuł 🙂