Dobra wiadomość dla właścicieli serwisów internetowych, którzy pragną osiągnąć sukces
Jedną z najważniejszych przyczyn, dlaczego ludzie ponoszą porażkę w biznesie on-line jest brak wartościowej treści na stronach.
Odkryj, jak wykorzystując jedną prostą strategię osiągnąć zaskakujące rezultaty i zagwarantować sobie wysoki stopień konwersji wśród odwiedzających serwis.
Głód w Internecie
Od początku swego istnienia Internet jest i zawsze będzie kopalnią informacji. Codziennie, w każdej minucie miliony ludzi wędrują po Sieci w poszukiwaniu najnowszych wiadomości, porad, tajemnic, sensacji i rozwiązań problemów. To jest JEDYNY powód, dla którego ktokolwiek zagląda na twoje strony.
Internauci cierpią na ciągły niedosyt świeżych wiadomości, są nieustannie spragnieni nowych, interesujących treści. Oznacza to, że mamy do czynienia z ogromnym popytem na informacje. Co więcej, ten niezaspokojony głód będzie ciągle wzrastał. Użytkownicy Sieci z dnia na dzień pragną wiedzieć więcej, chcą być poinformowani szybciej, lepiej i skuteczniej.
Każdego dnia, na twoje strony zagląda tłum konsumentów, spragnionych świeżej dostawy smakowitej treści. Ich wizyty to natarczywa prośba, wręcz desperackie błaganie o nową dostawę wartościowej informacji. Klikają po kolejnych stronach w poszukiwaniu nowości, które zaspokoją ich pragnienie.
Aby się o tym przekonać, wystarczy spojrzeć w logi serwera. W większości przypadków duża liczba odwiedzin, to kilkusekundowe wizyty. Co to oznacza? Że większość odwiedzających nie znalazła tego, czego szukała. Odchodzą z niczym, kierując swą uwagę na inne strony.
Feed, feed, feed…. czyli nakarm mnie, daj coś interesującego.
Dla kreatywnego marketera to bardzo dobra wiadomość: jest jeszcze ogromna nisza do zagospodarowania! Internauci, którzy odchodzą z kwitkiem, nie znajdując niczego dla siebie na naszej stronie, nadal są głodni informacji. Wciąż jest dużo do zrobienia, rynkowy tort jest ogromny i dla nikogo go nie zabraknie. Odkryj, czego szukają 'kilkusekundowcy’, dostarcz im poszukiwaną treść, a osiągniesz sukces.
Strategia sukcesu
Internauci są bezwzględnymi egoistami. Skupieni tylko na własnych korzyściach, nie znają litości ani wdzięczności. Liczy się tylko jedna zasada: Co ja będę z tego miał? To jest klucz do zaspokojenia ich pragnień.
A ty, czym karmisz swoich gości? Jakiej treści dostarczasz? Co z tego mają?
Jeżeli chcesz osiągnąć sukces w Internecie, to nigdy nie możesz tracić z oczu faktu, że to wartościowa informacja jest towarem, który naprawdę się w Sieci liczy. Dopiero na drugim miejscu, jako dodatek, możesz zaoferować swoje usługi i produkty. Aby zagwarantować sobie komercyjny sukces, musisz je powiązać z informacjami poszukiwanymi przez klientów.
Strategia ta zmienia oblicze perswazji w Internecie. Nie musisz przekonywać – daj po prostu klientom to, czego szukają. Oczywiście, sama informacja niczego nie sprzeda. Jej głównym celem jest zaostrzenie apetytu na twoje produkty. Odkryj przed internetową widownią nowe możliwości, jakie drzemią w oferowanych usługach. Pokaż, jak wiele korzyści osiągają użytkownicy tego, co sprzedajesz. Podziel się wiedzą, która zmienia życie na lepsze.
Kładąc nacisk na dostarczaną internautom treść, nie możemy jednak zapomnieć, że równie ważny jest sposób, w jaki ją prezentujemy. Nie może to być kalka ze świata druku. Internet jest interaktywnym medium i cechę tę musimy uwzględnić w naszej prezentacji. Czytanie samego tekstu (często zbyt długiego) jest nudne i męczące. Dodanie do treści takich atrybutów jak dźwięk i video ożywia przekaz i gwarantuje uwagę odbiorcy. A to oznacza, że łatwiej nam będzie doprowadzić go do NOR (Najbardziej Oczekiwanej Reakcji), którą jest najczęściej złożenie zamówienia.
Podsumowanie
Droga do sukcesu on-line, bez względu na rodzaj oferowanych produktów i usług, zaczyna się od dostarczenia potencjalnym klientom wartościowych i poszukiwanych treści. Ogromny i wciąż narastający głód informacji sprawia, że Internet staje się rynkiem o praktycznie nieograniczonym potencjale. Skoncentrowanie planu marketingowego na zaspokojeniu głodu informacyjnego gwarantuje powodzenie i sukces w sprzedaży w Internecie.
Dlatego tak ważne jest publikowanie wartościowych artykułów w serwisie internetowym. Dzięki nim, wędrujący od strony do strony internauta będzie miał powód, by zatrzymać się dłużej na naszej stronie. Aby jednak do nas powrócił, trzeba w miarę często dodawać do serwisu wciąż nowe treści i materiały. Głodnych trzeba nakarmić, a będą ciągle wracali.
Ale skąd brać nowe materiały do prezentacji w serwisie? To pytanie spędza sen z powiek wielu właścicielom stron. Dobrym sposobem jest obserwacja aktualnych trendów w branży i powiązanie z nimi produktu lub usługi. Inną, rewelacyjną metodą na zdobycie świeżych i atrakcyjnych tematów jest korespondencja z obecnymi klientami. Pytania, jakie zadają, uwagi, którymi się dzielą, stanowią doskonałą podstawę do odświeżenia zawartości firmowej witryny.
Ostatecznie, uciążliwe pisanie nowych artykułów na stronę można zlecić copywriterowi. Jego problemem będzie stworzenie atrakcyjnych dla internautów informacji. Ma to tę zaletę, że tak przygotowane materiały będą dopasowane do charakteru Internetu i łatwe w odbiorze dla klientów.
W ten sposób zagwarantujemy sobie popularność a poprzez dostarczenie internautom poszukiwanych informacji, rosną nasze szanse na zrobienie z nich klientów.
No tak typowy spam, ładny tytuł i brak treści. Musiałem czytać po łebkach takie lanie wody.
Dziękuję za komplement odnośnie tytułu – praca nie poszła na marne, tytuł przyciąga uwagę i zachęca do czytania.
SPAM, o ile wiem, to raczej niechciana i niezamówiona treść, której celem jest sprzedaż za wszelką cenę jakiegoś produktu. Mój artykuł nie spełnia żadnego z tych warunków. Sam, bez żadnego przymusu (przynajmniej mam taką nadzieję) pojawiłeś się w moich stronach.
Jeżeli zaś chodzi o czytanie po łebkach… Gdybyś postawił jakiś konkretny, merytoryczny zarzut, to mógłbym nań odpowiedzieć, w tej sytuacji jednak… może niech inni czytelnicy się wypowiedzą?
Postawiłem, lanie wody. Spam bo wszedłem tu z wykopu i nic nowego sie nie dowiedziałem. A ty chociaż wiesz co to „wysoki stopień konwersji”? Tak, wytłumacz.
Niestety muszę się zgodzić z Zaqu. Wygląda jak zwykłe tłumaczenie jakiegoś samozwańczego amerykańskiego „guru” od e-marketingu. I owszem jest to lanie wody i owszem też czytałem po łebkach.
Konkretny zarzut, to to, że nie ma konkretów, tylko tekst na zasadzie, że „jeżeli chcesz odnieść sukces musisz mieć strategię przynoszącą sukces i po drodze musisz odnosić sukcesy.”
Poza tym kogo stać na copywritera? A porada, że należy pisać FAQ, no błagam.
Zaqu:Teza tego artykułu brzmi: Skoncentruj się na wartościowym contencie, a zaowocuje to zwiększoną konwersją (najprościej mówiąc – zwiększoną liczbą osób podejmujących NOR – tak dla informacji). Treść ma artykułu ma za zadanie wesprzeć i nieco rozwinąć tą tezę.
To, że niczego nowego się nie dowiedziałeś, to tylko dobrze świadczy o twojej wiedzy. Sama teza nie aspiruje do miana odkrycia roku, jednak zwróć uwagę, jak wiele stron nie spełnia oczekiwań internautów co do zawartości.
Poza tym, ten akurat wpis nie jest zestawem praktycznych porad, lecz luźnymi przemyśleniami na zadany temat. A te rzadko zawierają konkretne wskazówki.
Czyli wracamy do punktu wyjścia. Internauci są egoistyczni, bo chcą się dowiedzieć konkretów, a twórcy treści również, bo prezentują wierzchołek góry lodowej, ale sekrety pozostawiają dla siebie licząc na to, że ochłapy i tak wygenerują „sprzedaż”
@DrLex: Zauważ, że konkretnie wskazałem, co jest ową strategią. I jak już wyżej wspomniałem – nie jest ona specjalnie odkrywcza, co nie zmienia faktu, że sprawdza się.
Co do copywriterów – jeżeli napisany przez profesjonalistę tekst przyniesie konkretne rezultaty, to taka inwestycja jest opłacalna. I każdy, kto poważnie traktuje sprzedaż w Internecie wie, że warto w to inwestować. Po za tym, ceny wcale nie muszą być wysokie.
Tylko nie rozumiem, co masz na myśli, pisząc: „…ale sekrety pozostawiają dla siebie licząc na to, że ochłapy i tak wygenerują “sprzedaż”” Jakie sekrety, jakie ochłapy? Kiedy piszę o dostarczaniu wartościowej informacji, to mam na myśli coś, co faktycznie dla odbiorcy (czytelnika) jest wartościowe.
Mam na myśli taką sytuacją. Powiedzmy sprzedajesz usługi finansowe, np. nowoczesny studencki kredyt mieszkaniowy. Copywriter napisze jak fajny jest ten produkt i że każdy student …, ale nie napisze już, że oprocentowanie jest 7,5% bo wtedy nikt nie wypełni wniosku, nie połknie haczyka – nie wygeneruje sprzedaży.
Z drugiej strony zatem można pomyśleć, że w takim razie dobrym strategicznym podejściem będzie pisanie szczerej prawdy i wiarygodnej oceny, bo dzięki temu czytelnicy/klienci będą nam ufać. To w dłuższym okresie czasu może zaprocentuje tym, że wśród całej masy marnych produktów znajdzie się ten rzeczywiście godny polecenia. Natomiast to z czym spotykamy się obecnie jest właśnie sprzedawaniem byle czego.
Wystarczy spojrzeć do prasy drukowanej, gdzie prawie każdy artykuł jest obecnie sponsorowany. Wszyscy wychodzą z założenia, że nie będą pisać źle o produkcie, bo wtedy nie będzie reklamodawców.
A widzisz, tu się kłania sztuka pisania ofert, która nie jest oszukiwaniem klientów, czy zatajaniem prawdy.
Przykładowy kredyt, o którym piszesz, z pewnością posiada też inne cechy i korzyści, oprócz oprocentowania. Od ponad dziesięciu lat mam do czynienia ze sprzedażą bezpośrednią i wiem, że klient patrzy na cenę poprzez pryzmat tego, co w zamian dostaje. Oprocentowanie nie jest problemem w tym przypadku. I nie trzeba oszukiwać klienta aby sprzedać. Tak robią ci, którzy nie potrafią przeprowadzić atrakcyjnej prezentacji (tutaj: stworzyć rzetelnej oferty).
Miałem kiedyś taki przypadek: zajmowałem się wtedy sprzedażą reklam prasowych. Spory klient, do którego trafiłem, nauczonych przez moich poprzedników i konkurencję, od razu przystąpił do rozmowy o cenie (wiadomo – „czemu tak drogo, bo nie mam pieniędzy”). Po 10 minutach rozmowy, kiedy uczciwie pokazałem, co dla niego mogę zrobić, gdy przedstawiłem mu konkretne korzyści i autentycznie zainteresowałem się jego potrzebami, cena przestała być problemem. Ba, pod koniec rozmowy, gdy podpisywaliśmy zlecenie, klient zaakceptował sumę dziesięciokrotnie wyższą, niż kwota z początku rozmowy. Na pożegnanie, powiedział jeszcze, że po raz pierwszy ktoś z nim w taki sposób rozmawiał o reklamie.
Więc można inaczej i przynosi to wymierne efekty. Owszem, wymaga więcej wysiłku, kreatywności i empatii. Dobry copywriter to właśnie taki sprzedawca.
Fakt, lanie wody jak trzeba. Ale czasami warto sobie uświadomić pewne oczywistości!
Wychodzi na to, że jest to pozytywne, korzystne 'lanie wody’? Czyli warto przeczytać ten wpis…. 😉
Może to i lanie wody, ale czasem warto przeczytać dłougi tekst dla jednego zdania.
W tym artykule została przedstawiona pewna idea, która jest – jak myślę – interesującą wskazówką dla osób, które chcą prowadzić działalność w Internecie. Jest tu pokazany schemat:
Strona z wartościowymi treściami –> Więcej odwiedzin –> Więcej osób, które zrobią to, o co je poprosimy 🙂
Sam staram się tak robić.
Bardzo dobry tekst, czego potwierdzeniem są wpisy poprzedników. Są to tak zwani kilkusekundowcy, którzy są rozczarowani bo nie znależli rozwiązania swoich problemów. No cóż niech szukają dale,j może jest gdzieś darmowy stock i dostaną to czego szukają na talerzu. Jest jeszcze druga możliwość, potraktować artykuł jako wskazówkę do przemyślenia własnej sytuacji i próbować coś poprawić.
Jacku, nie powinniśmy „próbować”, lecz działać. 🙂
Albo coś robisz, albo nie robisz. Prób nie ma.
Patrz mistrz Yoda z Gwiezdnych Wojen
Miałem na myśli próbować coś poprawić, lub jak wolisz robić coś w celu poprawy. Na twoim miejscu nie upierał bym się przy słowie robić bo ono wcale nie jest jednoznaczne. Można coś robić nieudolnie, robić bez efektów lub wręcz na szkodę np. prezes działa na szkodę własnej spółki. Języ polski jest pod tym względem bogatszy niż angielski.