Natury ludzkiej nie oszukasz
Dwa dni temu zgłosił się do mnie potencjalny klient z ciekawym problemem marketingowym. Jest specjalistą od IT, specjalizuje się w migracji danych. I ma problem ze marketingiem.
Do tej pory pracował jako podwykonawca między innymi dla IBM i zamarzyło mu się pójść na swoje. Skąd ja to znam… Szuka sposobu na atrakcyjne ubranie swoich usług w pakiety. A, nie jest to żółtodziób, wie o tym, że trzeba znaleźć ból klienta!
Więc go pytam, jaki ból wybrał. No i słyszę, jak to w większych firmach pojawiają się problemy z niewłaściwymi danymi klientów, uciążliwe dla handlowców i księgowości. Jest ból? Jest.
Więc pytam, jak często zdarzają się takie “bóle”? Kilka razy w miesiącu. A ile to kosztuje klienta? Okazuje się, że prawie nic… Pytam więc, czy właściciel albo zarząd będą chcieli wywalić kilkanaście tysięcy złotych na naprawę tego “bólu”? No i tu słyszę ciekawą odpowiedź. “Tak, tylko trzeba go edukować!”
No niestety, ale nauczyliśmy się żyć z bólem i ponosić małe koszty, byle niczego z tym nie robić. Natury ludzkiej nie oszukasz. Jeśli możliwość nicnierobienia – zawsze z niej skorzystamy! Tylko wtedy, gdy koszt jest ogromny a cena cena leczenia jest w porównaniu z nim niska – jest szansa na sprzedaż.
Jeśli chcesz robić biznes, potraktuj ból klienta, jak drogą w utrzymaniu kochankę!
Żeby kosztowała go fortunę i opłacało się ją porzucić, zachowując tak zwane korzyści z jej posiadania. I żeby się klient bał. Żeby się bał, że się wyda, żeby na samą myśl o tym, że świat się dowie, że ma kochankę, zapadał się pod ziemię.
Widzisz, zdradzam Ci teraz naprawdę mocny sekret perswazji. Stara szkoła copywritingu operowała korzyściami. Nowa trafia prosto w ludzką naturę. Sprzedaż dawno przestała być czystą wymianą dóbr. A niektórzy ciągle tym żyją. Sprzedaż to transakcja wiązana, w której główną kartą przetargową jest kupujący, a nie towar.
Teraz namówię Cię do grzechu.
Czy masz w sobie tyle odwagi, by w konwersacji handlowej doprowadzić klienta do tego, by się wstydził? Tak, czy tak mocno wierzysz w to, co sprzedajesz, że masz śmiałość pierdolnąć klienta mentalnym młotkiem w łeb – byle kupił? Pamiętaj, że to Ty sprzedajesz, słowa są tylko Twoim reprezentantem handlowym. Jeśli Tobie zabraknie odwagi – słowa Cię nie przeskoczą.
Więc teraz, zamiast sobie rozpisywać cechy produktu i tak zwane korzyści, zacznij szukać prawdziwego powodu zakupu u swojego klienta. Takiego powodu, który ma duży potencjał rynkowy. Być może to obszar, którego nikt do tej pory nie dotykał, bo się wszyscy konkurenci zafiksowali na produkcie. Marketing konwersacyjny się na kliencie skupia. Wiesz, co robić, tak?
PS To lekko zaktualizowana treść wiadomości e-mail. Może znasz kogoś, komu przyda się Nowa Szkoła Copywritingu? Prześlij takiej osobie tę wiadomość, niech sama zdecyduje. Tu można się dopisać do tej żywiołowej listy >>
Napisz komentarz