Sprytna sztuczka copywriterska
Jest taka głupia sztuczka, która zawsze działa w zdobywaniu klienta.
Jeśli ją opanujesz, możesz nawet zdalnie sterować uwagą klienta.
Aby ją dobrze wytłumaczyć, dam Ci przykład z życia.
W niedzielę miałem gości.
Dziecko, kilkuletni chłopiec postanowił pobawić się z moim psem.
Rzucał mu patyk, wołając “aport!”
Zwykle to działa na psy, zwłaszcza te ułożone.
Ale mój pies nie jest taki głupi!
Więc dałem mu kość i mówię “teraz rzuć”.
Oczywiście, pies pobiegł, ale nie wrócił.
Wtedy mu pokazałem, co zrobić, by wracał.
Rzucanie „kości” jest brudnym sekretem copywriterów.
To odwrotność techniki ciągnięcia osła za ogon.
Rzucanie “kości” sprawia, że taki klient chce zapoznać się z tym, co masz do zaoferowania.
Sam chce, czuje potrzebę zaspokojenia.
Zaspokojenia ciekawości.
Tej techniki nauczyłem się od Elmera Wheelera.
Wheeler był mistrzem otwierania sprzedaży.
Firmy zatrudniały go po to, by wypracował otwarcie dla sprzedawców.
By zamiast “Czym mogę służyć” mówili na powitanie coś, co od razu przekieruje klienta do zakupu.
Gdy na przykład sklep sprzedawał szczoteczki do zębów, to czasem próbowano to robić tak: “Szuka Pani szczoteczki, która pomoże utrzymać zęby w czystości a oddech w świeżości?”
Taki konkret, co, od razu wiadomo, co nam chcą wcisnąć.
I tu jest właśnie problem.
Od razu wszystko wiadomo – nie ma po co “biegać”.
“Nie, dziękuję mam szczoteczkę.”
I koniec sprzedaży.
Myślę, że dziś wiele sprzedaży zamyka się właśnie z tego powodu!
Nie ma żadnej “kości”. Nie ma za czym biegać.
Bym może i Tobie stoi z tego powodu.
Sprzedaż, zboczeńcu, sprzedaż!
Od razu pokazujesz, co trzymasz w ręku.
Nie spełniasz pierwszego warunku marketingu – nie wzbudzasz Zaciekawienia!
A to podstawowy element marketingu konwersacyjnego.
Na tym opiera się mój model: Zaciekawienie, Zainteresowanie, Zakup.
Dobrze, masz tę szczoteczkę w ręku i chcesz ją sprzedać.
Wchodzi do sklepu kobieta.
Co jej powiedzieć, by nie narazić się na na natychmiastową odmowę?
Jak rzucić “kość”, by wróciła?
Elmer Wheeler wymyślił takie otwarcie:
“Czy używała Pani kiedykolwiek szczoteczki do zębów opracowanej przez naukowców?”
“A czym ona się różni od innych szczoteczek?”
Rzut “kością” i powrót!
I konwersacja marketingowa rozpoczęta!
Proste, co?
Zobacz. zadajesz tylko odpowiednie pytanie i masz rozmowę, która prowadzi do sprzedaży – esencja marketingu konwersacyjnego.
Zamiast szybkiego odrzucenia, budzisz natychmiastowe zaciekawienie.
Czy Twój marketing tak działa?
Otwiera klienta na konwersację marketingową, czy zamyka?
Rzucasz “kość”, czy zwykły patyk – i się dziwisz, że nikt nie biegnie?
A jest jeszcze lepsze pytanie.
W podanym wyżej klient chce poznać szczegóły na temat szczoteczki.
A po tym lepszym pytaniu, klient od razu pyta: “Gdzie to kupić?”
To skraca proces zakupu, skraca słynne “tunele”.
Przez 18 lat sprawdziłem wszystkie możliwe zasady copywritingu i napisałem ponad 10 000 tekstów dla najróżniejszych branż.
Oto 5 najważniejszych porad, które pomogą Ci szybko napisać każdy tekst marketingowy. Zapisz się, a otrzymasz 5 e-maili z tymi cennymi wskazówkami:
Pobierając materiały, wyrażam zgodę na otrzymywanie newslettera i informacji handlowych od Dynanet.pl Dariusz Puzyrkiewicz. Mogę cofnąć zgodę w każdej chwili. Dane będą przetwarzane do czasu cofnięcia zgody.
Bardzo fajny wpis z humorystycznymi wstawkami : ) Wyślę go do znajomego copywritera żeby też sobie przeczytał, może się czegoś nauczy ^^
Artykuł, który poprawił mi humor na samym początku dnia! 😀
Wpis idealny na przerwę w pracy 🙂 Dzięki za poprawienie humoru, od razu nabrałem więcej energii do napisania jakiegoś fajnego tekstu, a zostało mi ich jeszcze sporo.
no świetnie się czyta … dochodzi nawet się do wniosków (@$!$!% jakie to proste) a potem przychodzi szara rzeczywistość …. hmm cholera jakbym sprzedawała szczoteczki do zębów to bym wiedziała jak sprzedać … ale ja oferuje kubki papierowe … a to już nie taka prosta sprawa 😀
Ta metoda jest świetna 🙂 I rzeczywiście działa. Nawet nie tyle w sprzedaży, co zawsze tam, gdzie chce się zainteresować czymś czytelnika
Niby takie to oczywiste, ale…. nawet w tym tekście tak rzuciłeś kością, że nie dało się nie doczytać do końca! 🙂
P.S Jeśli chodzi o rzucanie kości w otwieraniu sprzedaży, i działaniu tak, żeby klient sam ciągnął rozmowę, a nie trzeba go było do niej pchać, to jeszcze się muszę sporo nauczyć (przyznaję!). Ale… kości zostały rzucone! Dziękuję.
tekst uświadomił mi że przede mną też jeszcze dłuuuga droga ale kości rzucone i działam dalej 🙂
Mega inspirujący wpis… w powstaje zagwozdka! Gdzie znaleźć odpowiedź jakie jest to jeszcze lepsze pytanie po którym klient pyta, gdzie to można kupić?!
Gdybym miał Ci coś zaproponować, byłoby to: https://dynanet.pl/silawyrazu.html