Dlaczego cieszę się, gdy ktoś wypisuje się z mojej listy mailingowej?

Ostatni miesiąc to czas mojej wzmożonej aktywności w Internecie.
Wydanie książki „Błyskawiczny E-mail Marketing”, udostępnienie ciekawego produktu subskrybentom, publikacja dodatkowych materiałów…
Moje działania nie pozostały bez echa. Otrzymałem wiele słów zachęty ale i nie obyło się bez narzekania. A najlepsze jest to, że każdy (a więc i TY) może z tego wyciągnąć wnioski i lekcje dla siebie.
Zacznijmy od tego blogu.
Dwa dni przed wysłaniem newslettera opublikowałem list od Mirka Skwarka. Opisał w nim swoje wrażenia na temat ciekawego poradnika, jaki udostępniłem subskrybentom.
I zaczęła się burza
Już pierwszy komentarz Mateusza nakreślił kierunek kolejnych: „Sorry, ale taki trochę copywriterski bullshit powstał z tego wpisu… Takie naciskanie, naciskanie… Aż mnie to do Ciebie zniechęciło…”
Tak sobie o tym myślałem. A czego można spodziewać się po człowieku, który zajmuje się sprzedażą? Opisów pejzaży Internetu? Fotek z Naszej Klasy?
Ja wiem, nikt nie lubi, gdy mu się coś na siłę wciska. I w tym kontekście reakcja Mateusza jest normalna. Ale spójrzmy na to oczami kogoś, kto ciągle dąży do zwiększania zysków ze sprzedaży (to ja).
Jeśli klient nie otrzyma oferty, to niczego nie kupi, prawda? A jak mu tę ofertę przedstawić? Jako delikatną sugestię, czy konkretną propozycję? Namawiać go, czy tylko przedstawić fakty (hehe, łudź się łudź)?
Tak naprawdę nie ma jednej dobrej odpowiedzi. Każdy rynek i produkt ma swoją specyfikę. I trzeba odkryć co zwiększa zyski, a co tylko irytuje klientów? A jak to odkryć? Ankietką? Próbowałem. Nawet jeśli ktoś odpowie, to wyniki niczego konkretnego nie powiedzą.
Trzeba więc działać i obserwować reakcje klientów
Oni głosują pieniędzmi.
Jako że jestem niezmiernie ciekawy świata i efektów różnych działań, to po prostu testuję różne pomysły na sprzedaż. Także na blogu. Dzięki temu wiem co działa, a co nie. Nie mam czasu ani ochoty na teoretyzowanie. Nie jestem filozofem lecz sprzedawcą.
OK, jak to się ma do Ciebie, drogi czytelniku lub czytelniczko?
Masz dwie opcje. Albo zdenerwują Cię takie wpisy jak wyżej wspomniany i przestaniesz czytać tego bloga, albo wyciągniesz z tego lekcję dla siebie.
To takie proste. Wkurza Cię taki wpis? O, to pewnie i Twoich klientów by zdenerwował i może zareagują tak, jak Ty. Masz darmową lekcję. To ja narażam się na niewybredne komentarze, a Ty możesz bezpiecznie z tego korzystać.
A co z listą mailingową?
Hah, miałem napisać dlaczego cieszę się, gdy ktoś się z niej wypisuje. To proste. Jeśli się wypisuje, bo zirytowała go moja wiadomość, to dla mnie dobry znak. PRZECZYTAŁ WIADOMOŚĆ! A o to niełatwo. Nasze skrzynki pełne są e-maili, które nigdy nie zostaną nawet otwarte. A moje są czytane.
Ale przecież tracę subskrybentów! Świetnie. Kto wypisuje się z mojej listy? Osoby, które nie są zainteresowane tym, co mam do zaoferowania. Nie wiem co ich podkusiło by się zapisać, ale nagle odkrywają, że w ogóle ich nie interesują moje porady.
Zaraz zaraz, a może są zainteresowane, ale razi ich sposób, w jaki piszę? Albo gorzej! To co piszę to tylko bezwartościowe śmieci! Hah, możliwe. Dla jednych śmieci, dla innych cenne porady. Każdy niech sam decyduje, tak łatwo wypisać się z mojej listy.
Pokażę Ci wiadomość, która spowodowała lawinę rezygnacji. Nigdy tyle jeszcze osób na raz nie wypisało się z mojej listy. Oto ona:
————————————————Wiadomość od Darka Puzyrkiewicza z serwisu Dynanet.pl,przeznaczona tylko dla osób, które zapisały się nalistę Dynanews i chcą otrzymywać najnowsze informacjena temat najlepszych technik pisania skutecznychtekstów.————————————————Jak pewnie pamiętasz, wczoraj wysłałem wiadomość zzapowiedzią regularnego publikowania newsletteraDynanews. Poprosiłem też o pomoc w wyborze konkretnychtematów, które między innymi Tobie pomogą pisaćskuteczniejsze teksty ofert sprzedażowych i reklam.Bardzo dziękuję Ci, jeśli i Twój głos został oddany wmojej ankiecie. To ważne, bo dzięki temu będę mógłwysyłać Ci informacje, które są dla Ciebie naprawdęważne.Jeśli jednak jeszcze nie ma tam Twojej podpowiedzi, conajbardziej pomogłoby Ci pisać skuteczne teksty, toproszę teraz oddaj swój głos w ankiecie, zajmie Ci totylko kilkanaście sekund: {LINK_1}—Pozdrawiam serdecznie,Darek Puzyrkiewiczhttps://dynanet.plCopywriting w Internecie. Słowo daję, zyski rosną!
I co, przerażająca wiadomość, prawda? Co tak zirytowało osoby, rezygnujące z subskrybcji?
Wróćmy do tematu. Tak, mogę na blogu publikować fajne i wartościowe teksty, które nikogo nie zirytują. Mogę. Ale to będzie zbyt piękne, by było prawdziwe. Wtedy minę się z tym, co jest moim celem. I Ty też. Nie dowiemy się, gdzie jest granica tego, co naprawdę przynosi zyski w sprzedaży Internetowej.
No i kto teraz pierwszy odważny? 😉
Skoro to blog o technikach wywierania wpływu, to oczywiste, że będą pojawiać się teksty mające na celu coś sprzedać itp. Specjalnie przecież wchodzimy to tej "jaskini lwa", więc nie udawajmy niewinnych dziewczynek.
Mail z zapowiedzią newslettera wywołał zapewne taką reakcję, ponieważ informował o tym, że w przyszłości będzie się dostawało kolejne maile, których na czytanie może nie ma się czasu i ochoty.
Trafiłem na stronę kilka miesięcy temu, wyczytałem większość tekstów, teraz wchodzę od czasu do czasu po nowości, ciekawa tematyka, ciekawie napisane, ciekawa lektura komentarzy. Pozdrawiam.
Podoba mi się tekst o dziewczynkach: ) Ale to prawda. Dzięki za wsparcie.
Właśnie sobie zdałem sprawę, że poprzez mailing można testować skuteczność oferty np. na stronie internetowej – wysyłamy np. 4 różne wersje oferty i patrzymy po której z nich najwięcej osób zrezygnowało z mailingu:) Tylko potrzeba do tego stałego dopływu subskrybentów.
W mojej książce „Błyskawiczny E-mai Marketing” znajdziesz między innymi kilka podpowiedzi na temat testowania. A co do liczby rezygnacji, to pomysł ciekawy, ale moim zdaniem rezygnacje mają większy związek z samym mailingiem niż z docelową ofertą. Nie jest to więc chyba najlepszy sposób testowania. Znacznie ciekawiej jest obserwować zamówienia 🙂
Z tego artykułu można też wywnioskować to, że każdy, kto przegląda tego bloga, czyta artykuły, powinien być pewny tego, po co tu zajrzał po co tu jest. Jeśli tego nie wie to niech cicho siedzi na tyłku i niech się cieszy przynajmniej z tego, że ma prąd i komputer mu działa 🙂
Pozdrawiam:
Jarek
Panie Darku,
Swego czasu zapisałam się na listę Złotych Myśli. Po pewnym czasie byłam zmuszona zrezygnować z subskrybcji, a powodem nie była utrata zainteresowania tematem, lecz nadmierna/zbyt częsta ilość maili jakie otrzymywałam. Po prostu mając wypełniony dzień pracą i innnymi obowiązkami, nie byłam w stanie ich wszystkich przeczytać, nadchodziły w zbyt małych odstępach czasu, a moja skrzynka traciła pojemność. Może należałoby zatem poszukać jakiegoś rozwiązania tego „problemu” ? a może jednak problem stoi po mojej stronie i wiąże się z brakiem czasu. W tej chwili sama poszukuję informacji w wolnym, dogodnym dla mnie czasie …
Ludzie wypisują się także z listy mailingowej bo tak naprawdę wcale nie interesuje ich ta tematyka. Ty dostajesz informację zwrotną, że ten gość nie jest zainteresowany kupnem Ciebie i Twoich produktów – skoro nawet z darmowej subskrypcji się wypisał. Przyjdą inni.