12 Kroków Anonimowych Copywriterów
Zapraszam Cię do klubu Anonimowych Copywriterów.
Klubu osób, które uwolniły się od uzależnienia. Uzależnienia od tego, co nie działa w ich życiu. Od ciągłej pogoni za kolejnym upojeniem nowością. Od wydawania kasy na nową butelkę eliksiru złudzeń w dziedzinie copywritingu. Od poczucia winy, które wpędza w kolejne działania. Od podwójnego życia.
Masz czasem taki moment, że czujesz, iż prowadzisz podwójne życie? To pierwsze życie, gdzie stoisz twardo na ziemi i widzisz wszystkie liczby, aż oczy bolą. I to drugie, życie marzeń, gdzie wszystko układa się po Twojej myśli. Gdzie udajesz kogoś innego, niż jesteś, bo myślisz, że trzeba sprzedać duszę diabłu, by przejść przez tę bramę do innego życia? Gdzie czasem pytasz się: kim do cholery jestem? Albo bardziej szczerze: czego mi brak, by mieć to drugie życie?
Na pewno czegoś Ci brak, skoro nie masz tego, co chcesz. Ale rozwiązaniem tego problemu nie jest wyprzedaż duszy za kilka srebrników. Jesteś Judaszem, gdy wyprzedajesz swoje wartości, w tym bliskich, byle tylko mieć to drugie życie.
Jeśli choć trochę piszę o Twoim życiu, wejdź na drogę 12 kroków Anonimowych Copywriterów:
- Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec nowych idei, artefaktów i szkoleń – że nasze życie stało się niekierowalne.
- Uwierzyliśmy, że Puzyrkiewicz może przywrócić nam zdrowy rozsądek.
- Podjęliśmy decyzję, aby powierzyć naszą karierę sprzedawcy słowem prostym radom Puzyrkiewicza, tak jak je rozumiemy.
- Zrobiliśmy wnikliwą i odważną osobistą inwenturę moralną – koniec z oszukiwaniem siebie i bliskich, że czegoś dokonaliśmy, gdy rezultaty działań mówią coś innego.
- Wyznaliśmy Puzyrkiewiczowi, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów, że zamiast pisać, ciągle czytamy i oglądamy i nie ma czasu na tworzenie swoich tekstów.
- Staliśmy się całkowicie gotowi, żeby Puzyrkiewicz usunął wszystkie te wady charakteru.
- Zwróciliśmy się do niego w pokorze, aby usunął nasze braki.
- Zrobiliśmy listę wszystkich klientów, którym wysłaliśmy lub pokazaliśmy nadęte teksty marketingowe i postanowiliśmy im zadośćuczynić, pisząc nowe, szczere i uczciwie napisane.
- Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim klientom, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych.
- Prowadzimy nadal osobistą inwenturę, z miejsca przyznając się do popełnianych błędów – pustych tekstów, w których nie ma wartości, szczerości i tego, co najważniejsze dla nas i klientów.
- Staramy się przez czytanie newslettera i odpowiadania Darkowi poprawiać nasz świadomy kontakt z Puzyrkiewiczem, bo konwersacja działa w dwie strony, więc pisząc o swoich odczuciach i problemach pomagamy Darkowi w lepszej służbie wszystkim copywriterom.
- Przebudzeni duchowo w rezultacie tych kroków staramy się nieść to posłanie innym copywriterom, przedsiębiorcom i sprzedawcom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.
Jeśli myślisz, że to głupie, albo nie dla Ciebie, to nie czytaj dalej, bo nie traktujesz poważnie ani siebie, ani mnie, ani tysięcy innych osób, do których piszę.
Jeśli to ma dla Ciebie sens i chcesz natychmiast wejść na ścieżkę 12 kroków dla copywriterów, przeczytaj rozwinięcie wszystkich punktów.
Krok 1
Nie spodziewałem się tego.
Na Twoich oczach dzieje się coś ważnego. Gdy w newsletterze napisałem o 12 krokach Anonimowych Copywriterów i coś zaskoczyło. Nie spodziewałem się takiej reakcji na te moje słowa. A skoro okazało się to ważne, postanowiłem omówić każdy z 12 kroków.
Zacznijmy od pierwszego:
1. Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec nowych idei, artefaktów i szkoleń – że nasze życie stało się niekierowalne.
Pierwszym krokiem do wyjścia alkoholika z nałogu jest przyznanie, że ma problem. Bez tego kroku nie ma uzdrowienia.
A do czego musi się przyznać Anonimowy Copywriter?
Że ma podwójny problem. Z jednej strony jest uzależniony od działań, które nie przynoszą żadnego efektu. Z drugiej strony nieustannie rzuca się na nowe książki, kursy, szkolenia i narzędzia, które mają mu coś zmienić w życiu. I tylko popada w coraz głębszy nałóg.
Gdy czujesz pęd do działania łatwo na coś się rzucić. Cokolwiek, byle nie siedzieć bezczynnie. I to będzie błąd. Kompulsywne działanie daje chwilowy zastrzyk energii, lecz to puste kalorie.
W mojej anonimowej ankiecie z cyklu Uwolnić Dopaminę, jedna z osób tak napisała:
„Różnych szkoleń jest mnóstwo. Każdy twierdzi, że jego szkolenie wygeneruje ogromne zyski.
Coraz trudniej przekonać mnie do zakupu. 3 lata temu, pewnie kupiłbym szkolenie po 4 e-mailu, ale dziś…, jesteśmy bombardowani ogromną ilością ofert szkoleń – wszystkie najlepsze. Przekazywana wiedza od Ciebie jest wartościowa, ale jest jedną z kilku, które otrzymuję. Wciąż nie mam przekonania za który kurs warto zapłacić, który da mi faktyczne efekty w sprzedaży internetowej.”
Czy to nie jest bezsilność w najczystszej postaci?
Przeczytaj jeszcze raz tę wypowiedź.
Z jednej strony: „mnóstwo obietnic, a ja biedny nie wiem, komu uwierzyć, oj, ja biedny… wszyscy chcą moje pieniądze…”
Z drugiej strony: „jak ocenić te kursy z góry, który jest najlepszy dla mnie, który da mi tonę pieniędzy…, najlepiej, żeby sam to zrobił, od razu po zakupie…”
„Nasze życie stało się nie kierowalne”. Harmonię może przywrócić może jedynie pewien zdrowy odruch, o którym Ci napiszę w następnym kroku. Ale to nie znaczy, że musisz trwać w bezsilności. Przytłoczenie rzeczywistością może być ciężkie do zniesienia. Ale natychmiast się kończy w jednym momencie.
Co jest oznaką bezsilności? Niezdecydowanie. Im dłużej trwasz w niezdecydowaniu, tym większa ogarnia Cię bezsilność. Mam dla Ciebie miecz z valeriańskiej stali, który jednym machnięciem zabija mroźną bezsilność. Pytanie, czy zechcesz go użyć? Jeśli tak, to wystarczy zrobić jedną rzecz. W ciągu 5 sekund podjąć jakąś decyzję i natychmiast przejść do działania.
Ile zarobisz, trwając w nieprzekonaniu?
NIC.
O ile więcej zarobisz, przechodząc do działania, które da Ci chociaż jednego klienta? Więcej niż nic. Więc się przekonaj. Nie zwalaj odpowiedzialności na sprzedawcę, by to on Cię przekonał. Bo dalej będziesz osobą bezsilną. Inni muszą kierować Twoim życiem? Nie potrafisz nawet tego? Czy to sprzedawcy mają decydować o tym, co dla Ciebie dobre, a co złe? Mówię o kursie i sprzedawcach, ale to dotyczy całego życia.
Bo bezsilność, to bagno, które wciąga. Ja wiem, że na niezdecydowanie ma wpływ konflikt przekonań. Dlatego w jednej z lekcji Nowej Szkoły Copywritingu pokazuję, jak obejść ten konflikt i nakłonić do zakupu klienta, który się w nim zagubił.
Idziemy dalej?
Krok 2
Jeden z e-maili po pierwszym kroku brzmiał tak:
Jeżeli omówienie 11 pozostałych kroków pomoże mi = da mi kopa, żeby zarywać nocki / wstawać o świcie, żeby zacząć pisać (a nie czytać / słuchać), to tak – dalej z tym koksem!
Problem w tym, że nie jestem guru motywacji. Ale mam dla Ciebie prostą radę.
Oto drugi krok Anonimowych Copywriterów:
2. Uwierzyliśmy, że Puzyrkiewicz może przywrócić nam zdrowy rozsądek.
Tłumaczenie: Usuń wszelką motywację ze swego życia. A to, co pozostanie, zmotywuje Cię do działania. Rozwiązaniem problemu motywacji nie jest pompowanie kolejnego balonika. Tylko przekłucie wszystkich baloników. Niech pękną.
Niech to zilustruje przykład, który mnie kiedyś postawił na nogi.
Frank Bettger chciał rzucić sprzedaż ubezpieczeń po 10 miesiącach bezowocnej pracy. Gdy zostało 10 tygodni do końca roku zrobił coś, co przestawiło jego karierę na nowe tory. Zrobił tylko jedną rozsądną rzecz. W czasie tych 10 ostatnich tygodni jego obroty wyniosły 51 tysięcy dolarów, co było ogromną kwotą w tamtych czasach.
Po chwilowym sukcesie jednak jego obroty zaczęły spadać i kilka miesięcy później znalazł się znowu w dołku. Zamknął się w biurze i przez 3 godziny szukał odpowiedzi na pytanie: co się ze mną dzieje? Co jest nie tak?
Odkrył przyczynę. Rok później z dumą podsumował swoje działania: 65 transakcji z prowizją 4251 dolarów i 82 centy. (Przypomnę, że na te czasy były to ogromne pieniądze.) Dzięki temu jednemu rozsądnemu działaniu zwiększył wartość każdej swojej wizyty u klienta z 2,30 do 19 dolarów! Jako były bejsbolista wiedział, jak się motywować. Jednak motywacja za każdym razem wygasa. Opada, jak kurz na drodze. Dopiero wtedy poznajesz, kim naprawdę jesteś.
Co przywróciło Frankowi motywa… tfuuuu, rozsądek? Co dało efekty, zamiast je tylko obiecywać? Zapisywanie swoich działań. Liczby nie kłamią. Frank wiedział, że nie odbierze prowizji, dopóki nie dokona sprzedaży. Nie dokona sprzedaży, dopóki nie zdobędzie zamówienia. Nie zdobędzie zamówienia, dopóki nie porozmawia z klientem. Nie porozmawia z klientem, dopóki go nie odwiedzi. Tu było źródło jego pieniędzy.
Podstawą jego biznesu były rozmowy z klientami. Gdy przeprowadzał dużo rozmów – w konsekwencji zyskiwał dużo zamówień. Gdy zajmował się czymś innym niż rozmowy z klientami – nie miał zamówień. Po 10 miesiącach bezowocnej pracy odkrył, że ma po prostu za mało spotkań z klientami. Gdy je zwiększył, ostatnie 10 tygodni roku były lepsze niż poprzednie 10 miesięcy.
Tak się rozochocił, że zrezygnował z notatek, by mieć więcej czasu na spotykanie się z klientami. I wtedy wpadł w drugi dołek. Bo stracił kontakt z rzeczywistością. Gdy wrócił do notowania liczby telefonów, spotkań i sprzedaży, ponownie wspiął się na szczyt zarobków. Z jego notatek wynikało, że 70% wszystkich kontraktów podpisuje w czasie pierwszej wizyty. 23% w czasie drugiej. 7% w czasie trzeciej i kolejnych. 50% jego czasu pochłaniały kolejne wizyty, które przynosiły 7% dochodu. Zadał sobie pytanie: dlaczego by nie poświęcić całego czasu na pierwsze i drugie spotkanie, a resztę sobie odpuścić?
Tak działa rozsądek.
Mógłby z największą motywacją spotykać się z klientami po sto razy i sprzedawać w ogromnym entuzjazmem – ale nic by mu to nie dało. Motywacja jest przereklamowana. Ludzie tracą czas i pieniądze na motywację – szkolenia, kursy, książki, filmy na YouTube. Ale to wszystko jest jak butelka wódki – kończy się i trzeba zacząć następną!
Motywacja obiecuje wielkie efekty. Rozsądne działania niczego nie obiecują – one dają efekty. Zadaj sobie proste pytanie: jakie jedno działanie jest podstawą mojego biznesu? JEDNO! I skup się na tym jednym działaniu. U Franka było to rozmawianie z klientami. A u Ciebie?
Frank w swojej książce przypomina wiersz Herberta Kaufmana „Zwycięstwo”.
Ja zacytuję tylko ostatnią zwrotkę:
Coś cię nie widać na liście bogaczy.
Czy możesz nam to wytłumaczyć?
Czy los się przysiągł przeciwko tobie?
Nie – tyś jak zwykle zupełnie nic nie zrobił!
Masz tylko dwa życia. Jedno – życie marzeń, gdzie zawsze jest coś więcej. Drugie – życie w tej chwili. Nie ma pięknej tęczy między nimi, po której można przejść, jak po moście. Są tylko Twoje działania – albo ich nie ma. Jak rozsądnie działać, by słowa przynosiły Ci pieniądze uczę w NSC. Jest tam taka specjalna lekcja, która stawia na nogi, jak notatki Franka Bettgera. Ale nie obiecuję Ci żadnych efektów. Dają je tylko rozsądne działania.
Krok 3
Kiedyś na grupie copywriterów pojawił się miłościwie panujący władca zleceń.
Facebook oznaczył go jako „wschodząca gwiazda”! Więc ten cesarz biznesu rzucił motłochowi takie zlecenie:
„Szukam osoby, która poważnie podchodzi do pisania treści. Teksty, których oczekuję mają być doskonałej jakości. Niedopuszczalne są jakiekolwiek błędy stylistyczne, interpunkcyjne i chamskie lanie wody. Tekst to esencja, którą dozujemy z umiarem (…)
Preferuję przede wszystkim osoby, które mają doświadczenie w tematyce wróżb, horoskopów i psychologii, ale nie jest to warunek konieczny.
Wyznaje, prostotę i minimalizm. Idąc za mistrzem pióra: „Maksymum znaczeń w minimum słów”
Maksymus Minimalis – jak to cesarz – oczekiwał niemożliwego. Niedopuszczalne jest chamskie lanie wody w… horoskopie. I wróżbie.
Ciekawe było podejście Maksymusa do plebsu copywriterów. Miał pretensje do całej grupy, że jakoś nikt nie rzuca się na głupie zlecenie bez stawki, za to z wymogiem frajerstwa, czyli napisania za darmo, bo pan Cezar Maksymus Minimalis sobie tego zażyczył.
Co to ma wspólnego z 3 krokiem Anonimowych Copywriterów?
3. Podjęliśmy decyzję, aby powierzyć naszą karierę sprzedawcy słowem prostym radom Puzyrkiewicza, tak jak je rozumiemy.
Jakim radom?
Ten krok między innymi uwalnia Cię od durnych klientów. Zaskoczenie, co? Spodziewasz się peanów na temat cudownych porad Puzyrkiewicza, a ten tu wyjeżdża z klientami?
Przez te 15 lat pracy jako copywriter nauczyłem się jednego: nie każdy może być Twoim klientem. Najgorzej jest wtedy, gdy bierzesz wszystko co leci. Gdy się szmacisz. Byle wyżebrać jakąś złotówkę.
Sprzedawca nigdy nie przeskoczy swoich klientów. Może być najlepszy, ale jeśli trafi na kasę do Biedry, nie zawalczy wiele. Może to widzisz, może nie, ale w prawie każdym e-mailu każę Ci się szanować. Bo jeśli Ty się nie szanujesz, to dlaczego mają to robić klienci?
Niektórzy narzekają, że w moich e-mailach jest mało konkretnych porad. Ale moja główna rada pozostaje przez nich niezauważona… Bo zawsze daję radę najkonkretniejszą: to, co myślisz o sobie jest kluczem do dużej sprzedaży, a nie żadne techniki. Kto będzie słuchał szmaty?
Największe uzależnienie copywriterów jest takie: nie jestem wystarczająco dobry, by… W innej wersji: muszę jeszcze… Jeśli nie masz takiego uzależnienia – gratuluję. Możesz przejść do razu do technik z NSC. Szczególnie polecam Ci lekcje z wywieraniem wpływu na niezdecydowanych klientów, bo Ty masz już to za sobą. Osoba z mdłym obrazem siebie może mieć problem ze stanowczym postawieniem sprawy, bo będzie się bać odrzucenia. Ty się nie boisz, więc bardzo skorzystasz na tych zaawansowanych lekcjach.
Ale jeśli od czasu do czasu dręczy Cię myśl „nie jestem wystarczająco…„, to zacznij od siebie, nie do technik.
Za każdym razem, gdy się wahasz, na przykład czy kupić ode mnie kurs copywritingu, to nie jest to pytanie o jakość kursu, tylko pytanie o Ciebie. A właściwie stwierdzenie. Bo wtedy włącza się obawa: czy to na pewno mi pomoże? MI… Mi.. mi… Copywriter o mocnej głowie nie ma takich myśli. Jeśli się wahasz, to wątpisz w siebie…
Co trzeba z tym zrobić?
Trzeba podjąć jedną, prostą decyzję: mam dość i chcę coś ze sobą wreszcie zrobić. To nie dzieje się tu w mailu, czy na stronie z ofertą, tylko w Twojej głowie… Podobne wahania mają Twoi klienci. A ja uczę, jak je pokonać. Więc jeśli Nowa Szkoła Copywritingu pomaga zmieniać wahanie klientów w zakupy, to o ile bardziej pomoże Ci przestać się bujać jak wahadło i ruszyć ostro w kierunku, o jakim marzysz?
Zdecyduje Twoje działanie.
Krok 4
Film Matrix, kluczowa scena z wyborem pigułki.
Ten dialog wyjaśnia wszystko:
NEO: Nie podoba mi się pomysł, że coś rządzi moim życiem.
MORFEUSZ: Doskonale Cię rozumiem. Wyjaśnię Ci, czemu tu jesteś.
Sprowadziłem Cię tu, bo o czymś wiesz. Nie umiesz tego wytłumaczyć, ale to czujesz. Przez całe życie miałeś przeczucie, że z tym światem jest coś nie porządku.
Nie wiesz co, ale dręczy Cię to i doprowadza do obłędu. To przeczucie sprowadziło Cię do mnie. Wiesz, o czym mówię?
(…)
Matrix jest wszędzie… To świat, który postawiono Ci przed oczami, by przesłonić prawdę!
NEO: Jaką prawdę?
MORFEUSZ: Że jesteś niewolnikiem. Jak wszyscy inni urodziłeś się w kajdanach. W więzieniu, którego nie możesz poczuć ani dotknąć. W więzieniu umysłów.
Niestety nie da się wytłumaczyć czym jest Matrix. Sam musisz się przekonać. To ostateczna decyzja. Potem nie będzie odwrotu.
(…)
Pamiętaj, że mogę Ci zaoferować prawdę i nic ponadto.
Jeśli i Ty chcesz podążać drogą prawdy, pomaga w tym czwarty krok Anonimowych Copywriterów:
4. Zrobiliśmy wnikliwą i odważną osobistą inwenturę moralną – koniec z oszukiwaniem siebie i bliskich, że czegoś dokonaliśmy.
Kiedyś rano w spamie zobaczyłem e-mail od „wdowy”, co chce komuś zaoferować pieniądze.
Wiesz, jak mnie nazwała? „Mój Boski Przyjacielu Dariusz”. Super, co? Jest czym się podniecać? Ale wiesz, że takim samym spamem są na przykład podniecające EGO lajki, szery i komentarze? Jeśli je kolekcjonujesz, lecz nie ma z tego złotówek lub petrodolarów, nie ma czym się podniecać. Na koniec dnia, zapytaj się: czego dziś udało mi się dokonać?
Jeśli jesteś w biznesie i nie masz sprzedaży, to nie dokonujesz niczego, bo ten biznes padnie. Zdobywanie lajków jest banalne. Ale to kolejny balonik, który trzeba przekłuć.
Zanim więc dojdziemy do tego, jak się komunikować z klientem – zacznij się uczciwie komunikować ze sobą.
Nie udawaj, że masz jakieś osiągnięcia, jeśli ich nie masz. To tworzy miejsce na prawdziwe osiągnięcia. Łatwiej jest żyć w świecie Matriksa, gdzie bez wysiłku możesz stać się bogatą i sławną osobistością. Ale to nie jest realny świat.
I teraz ciekawostka.
Klienci też szukają wyjścia z Matriksa. Mają swoje pytania bez odpowiedzi. Chcą, by ktoś im pomógł wyjść ze świata złudzeń i żyć naprawdę, a nie w grze komputerowej. A jak masz ich wyprowadzić, jeśli żyjesz w tym świecie iluzji? Jak masz otrzymać prawdziwe pieniądze, jeśli zadowalasz się wymyśloną walutą? Jak masz realizować ich największe pragnienia – za duże pieniądze – jeśli ślizgasz się po powierzchni?
Nikt Cię nie pozbawi złudzeń, jeśli chcesz ich się trzymać. Ale mogę Ci w tym pomóc. A Ty możesz pomóc klientom. Jak pomóc klientom, wyjaśniam w Sile Perswazji >>
Krok 5
W każdej dobrej grze wybierasz sobie postać.
Słabeusz może stać się herosem. Facet Amazonką. Lub odwrotnie. W tej grze masz podobnie. Od wyboru postaci zależy finał Twojej gry o klienta. Czy na końcu zwyciężysz wielkiego BOSSA, czy jednak umrzesz od ran. Niektórzy wybierają sprytne postacie. Inni z ogromnymi zdolnościami magicznymi. Jeszcze inni brutalną siłę mięśni i wielki topór.
Przypomina mi się jeden dialog z bash.org.pl:
absinth: omg
absinth: moj stary przeszedl cale call of duty
misiek: co w tym zlego lub dziwnego?
absinth: ta, ale on w przedostaniej misji sie mnieu pyta czy mozna colta na inna bron zmienic
Chcę Cię dziś zapytać: może czas coś zmienić?
I tu się pojawia 5 krok Anonimowych Copywriterów:
5. Wyznaliśmy Puzyrkiewiczowi, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów, że zamiast pisać, ciągle czytamy i oglądamy.
Takie pytanie mi się rodzi.
Z której strony lady stoisz?
a) „Ja tylko oglądam!”
b) „Zapakować, czy na miejscu?”
Jest cienka linia, która oddziela sprzedawców od wszystkich innych: kupujących, podglądaczy, marzycieli, ciułaczy i tych z mottem: „pożycz złotówkę na piwo”. Z setek postaci tylko jedna sprzedaje. Zgadnij, kto? Sprzedawca 🙂 Tylko przez ręce tej postaci przepływają pieniądze DO, a nie OD.
Sprzedawca to serce każdej firmy. Sprzedawca pompuje pieniądze do całego organizmu. A gdy sprzedaż ustanie następuje zawał i najczęściej firma umiera. Śmierć zaczyna się od mózgu…
Więc to, jaką postacią dziś grasz o pieniądze klientów nadaje bieg grze.
ALE…
Różni są sprzedawcy. Mają różne zdolności, siłę i narzędzia. Więc… Goły sprzedawca, nawet bardzo zdolny nie zdziała za wiele. Albo taki, co przez całą grę biega z Coltem, jaki dostał na początku. Bo postać musi się rozwijać. Gra z czasem staje się coraz trudniejsza. Na początku jest łatwo, by Cię wciągnąć, przeciwnicy to słabi debile, którzy sami się pchają pod lufę. Ale potem są coraz silniejsi, mają lepszą broń i „myślenie”. I jeśli oczekujesz, że ciągle będą się pchać pod lufę Twojego Colta, to możesz mieć problem.
3 główne zdolności, jakie daje Ci Nowa Szkoła Copywritingu to:
1. Zdolność rozpoczynania konwersacji marketingowej.
2. Zdolność prowadzenia konwersacji marketingowej (zamiast pitu-pitu, typu: polubisz mojego posta?).
3. Najważniejsza zdolność – finalizacji sprzedaży, bez której zamiast prawdziwego seksu masz tylko samogwałt.
Pierwsza umiejętność, to +100 do postaci.
Druga umiejętność, to + 200 do postaci.
Trzecia umiejętność, to +1000 do postaci.
Co jest takiego w NSC, że tak wzmacnia postać sprzedawcy?
To jest jednocześnie jej największa słabość. Bo NSC kupiło wiele osób, które nigdy nie powinny tego robić. Dlaczego? Bo nie mieli zamiaru nic robić. A chcieli sobie zarobić. Wiesz, jaki jest test na sukces przy zakupie jakiegokolwiek kursu czy szkolenia? Jeśli Cię podnieca zakup, zadaj sobie proste pytanie: „Czy gdyby się okazało, że trzeba się narobić, by ten kurs przyniósł efekty, to czy nadal chcę go kupić?” I wszystko wiesz – nie o kursie, o sobie!
W każdej grze postać znajduje tak zwane artefakty. W skrzyniach broń i skarby na przykład. Ale trzeba eksplorować teren. Stanie w jednym miejscu nie da Ci żadnej lepszej broni. Pozostanie Ci tylko Colt na start, a czasem tylko nóż. Może to być najlepsze miejsce, ale w końcu przeciwnicy przyjdą po Ciebie i w końcu Cię załatwią.
Słabość NSC polega na tym, że nikt Ci jej artefaktów nie włoży do ręki. Nikt za Ciebie nie zabije wroga. Nikt za Ciebie nie zdobędzie przyjaciół. Nikt za Ciebie nie napisze tekstu, który sprzedaje. W NSC przybierasz postać aktywnego sprzedawcy. Nie ma innego wyboru, tylko ta postać wygrywa w grze o klienta. Ale ta postać musi działać, choć wokół pełno broni.
Jeśli chcesz świadomie rozwijać swoją postać sprzedawcy i nie przechodzić całej gry z Coltem, gdy inni mają Uzi i Bazooki, to NSC jest dla Ciebie. Musisz tylko stanąć na starcie i zadać sobie jedno, cholernie proste pytanie:
Czy chcesz wygrać?
A następnie powiedzieć do swojego celu: Idę po Ciebie i nic mnie nie zatrzyma!
Krok 6
Pierwsza lekcja copywritingu zawsze jest taka sama: wejdź w gacie klienta.
Wiem, że niektórzy mówią „w buty”, oj wiem. Ale gacie są lepsze. Bo zakrywają tak zwane wstydliwe części ciała. Więc wejść w gacie klienta oznacza: sprawdź, co wstydliwego skrywa przed światem. Jak to jest być w jego gaciach? I pokaż, że Twój produkt zdejmuje z niego ciężar wstydu.
Nigdy nie jest tak, że produkt sam się sprzedaje. Zawsze jest osoba kupująca. Patrz na produkt z jej perspektywy. To doskonała rada, ale nie najlepsza. Bo nigdy nie jest tak, że tekst napisze się sam. Zawsze jest osoba pisząca.
I tak przechodzimy do 6 kroku Anonimowych Copywriterów:
6. Staliśmy się całkowicie gotowi, żeby Puzyrkiewicz usunął wszystkie te wady charakteru.
To człowiek tworzy skuteczny tekst – nie odwrotnie.
Wadą charakteru jest uzależnienie. Od przypadkowych działań, niecelowych. Zachowujesz się wtedy, jak osoba, która liczy na: co łaska. Ile dadzą, tyle będzie mieć. Silne marki, z autorytetem mogą na tym budować biznes. Ale Ty?
Uzależnienie siebie i swojego biznesu od przypadkowych działań skazuje Cię na żebry o kasę. A to bardzo silne uzależnienie. Można je przezwyciężyć tylko w jeden sposób. Siłą nawyku. Bo przypadkowość działań nie wzięła się z nieba – to lata praktyki.
Systemu nie rozwali jedna przełomowa lekcja, tylko nowa siła nawyku. Dlatego wielu osobom jest tak ciężko na początku. Nie walczą z niewiedzą, ale z wieloletnimi nawykami. Dlatego stworzyłem bardzo konkretny sposób tworzenia tekstów sprzedażowych. Nie mówię tu o schemacie tekstu. To poziom wyżej – schemat TWORZENIA tekstu. Samo pisanie, to tylko finał pracy, a niektórzy tylko na tym poprzestają… (Chociaż daję mnóstwo schematów tekstów, to one same nie zadziałają) Daję schemat TWORZENIA przekonujących tekstów.
To nikogo nie uczyni copywriterem, ale sprawi, że każdy może pisać, jak copywriter. Sprawia, że Twoje słowa budzą zaciekawienie, zainteresowanie i… zakupy. Nie będąc copywriterem zaczniesz pisać, jak on. Jak człowiek, który jednym słowem odwraca losy sprzedaży. Jak człowiek, który w ciągu kilku minut pisze e-mail lub posta, które robią zwrot w sprzedaży. Jak człowiek, który dzięki swoim słowom wywołuje rebelię w głowach klientów. Budzi sprzeciw wobec bylejakości i słabym efektom. Ułatwia innym życie swoimi słowami, bo wskazuje rozwiązania problemów klientów. Tak proste, że nie mogą się oprzeć zakupowi.
Chcesz pisać, jak copywriter – nawet nie będąc nim?
Więc twórz teksty jak copywriter. Nie jak dziennikarz, redaktor, pisarz, czy tak zwany „seo copywriter”. Są różne szkoły pisania. Ale tylko jedna, która uczy od zera, jak pisać. To musi być szkoła copywritingu, a nie studia polonistyczne lub dziennikarskie.
Krok 7
Kiedyś odkryłem niesamowite źródło sukcesu w sprzedaży.
Jest tak proste, że aż niemożliwe. Tak to działa, jak opisywał Richard Bandler. Gdy zdarzało mu się słyszeć, że ktoś nie chce kupować Mercedesa, odpowiadał:
„Czy jest pan tego tak pewien, że momentami aż rodzi to niepewność?”
Klient się chwilę zastanawiał i odpowiadał: tak.
„W takim razie porozmawiajmy o tym. Niech pan pójdzie za mną. OK, dziękuję bardzo.”
Potwierdzasz i idziesz dalej. Ważne, by się nie zatrzymywać na przeszkodzie! Nie ignorujesz jej, nie udajesz, że jej nie ma, tylko posuwasz się dalej! Zaraz pokażę Ci to w praktyce.
Kolejny krok klubu Anonimowych Copywriterów:
7. Zwróciliśmy się do Niego w pokorze, aby usunął nasze braki.
Słowo klucz, to nie braki, pokora ani usunąć.
Lecz „zwrot”. Pytanie, czy tego chcesz?
Pod jedną z lekcji NSC jedna z uczestniczek tak napisała:
„Ja czuję się nieco przytłoczona liczbą pytań, na które trzeba odpowiadać na każdym etapie tworzenia swojej oferty.
Ten Prosty Plan przedstawiony w tej lekcji wcale nie wydaje mi się taki prosty.
Ale być może potrzebuję czasu, żeby to wszystko ułożyło się w mojej głowie i żebym zaczęła myśleć o copywritingu w odmienny sposób.”
To piękna wypowiedź, bo od razu zawiera odpowiedź.
Zawrę ja w 3 słowach:
Nie zatrzymuj się!
Te wszystkie pytania, które tak z początku przytłaczają mają inną rolę, niż większość osób myśli. Nie są przeszkodą w pisaniu. One nie tworzą oferty. One zmieniają Twoje myślenie na copywriterskie. Nie musisz ich ryć na pamięć. NSC to nie wielki arkusz Excela, który po wypełnieniu da właściwy wynik.
NSC to narzędzie zmieniające pracę Twojego mózgu. Im więcej pytań, tym większa zmiana! Myślenie o brakach niczego nie zmieni. By pisać, jak copywriter, musisz myśleć jak copywriter. W pewnym momencie zauważasz, że przychodzą Ci do głowy właściwe słowa. Same, jakby znikąd. A to Twój mózg wreszcie zajarzył, o jakie słowa Ci chodzi i podaje je jak na tacy! Ale potrzebuje czasu, by zajarzyć. Ale sam czas nic nie daje.
Ważna jest aktualizacja mapy.
Jeśli Twój GPS, który Cię prowadzi do celu ma stare, dawno nie aktualizowane mapy, to wiedzie Cię starymi drogami. Tymczasem pojawiły się nowe drogi ekspresowe i autostrady, o których nieaktualizowany GPS nie ma pojęcia. Prowadzi najlepiej, jak potrafi. A po aktualizacji nagle wszystkie trasy zmieniają się na wygodniejsze i szybsze. Może nawet zaczniesz innych wyprzedzać na tych lepszych drogach?
Na pewno teraz piszesz najlepiej, jak potrafisz. Tylko czy przypadkiem nie posługujesz się mapą sprzed wielu lat? Świat poszedł do przodu, a Ty korzystasz ciągle z tych samych bocznych dróg? Telepiesz się na wąskiej drodze za jakimś ciągnikiem rolniczym, zamiast zasuwać prosto do celu? Nie bez przyczyny NSC to NOWA Szkoła Copywritingu… To ciekawe, że nie zmienia się Twoja osobowość, tylko słowa, jakie pojawiają Ci się w myślach.
Nie zrobię z Ciebie lepszego człowieka, sprzedawcy, copywritera. To się dzieje samo… Tylko nie zatrzymuj się.
Krok 8
Kiedyś na zamkniętym szkoleniu dla firmy z południa Polski syn jej właściciela zadał mi podchwytliwe pytanie:
„Skoro jesteś taki dobry, to czemu masz tak mało fanów i followersów na Facebooku?”
Moja odpowiedź była tak prosta, jak wszystko, co robię:
Bo nikt mi za to nie płaci.
Dawno temu zrozumiałem, że mój czas na tej Ziemi jest krótki i mam ograniczone możliwości. Więc przestałem robić wszystko, co nie daje mi tego, co chcę, a tylko zabiera czas. No, prawie wszystko, mam jeszcze kilka słabości… Po to jedziemy z tą akcją 12 kroków Anonimowych Copywriterów. By przestać się pieścić z drobiazgami, a robić tylko rzeczy, które mają dla nas sens. W biznesie jest to robienie rzeczy, które dają pieniądze.
Celowa prostota to najlepsza strategia. Ale nie zawsze tę prostotę widać. Pamiętasz e-mail z poprzedniego kroku o przytłoczeniu pytaniami?
Później dostałem inną wiadomość, od Weroniki Spodar, która tak się wypowiada o tej samej lekcji:
„Na początku postanowiłam, że nie będę w ogóle słodzić i cały czas podchodziłam do lekcji z odrobiną naturalnego dla mnie sceptycyzmu, ale plan robienia content planu wymyślił chyba jakiś geniusz!
I chociaż generalnie rzadko mam problemy z pomysłami na artykuły (a jestem copywriterem, więc piszę je nie tylko dla siebie, ale i kilku własnych klientów), to naprawdę NIKT do tej pory nie pokazał mi takiego metodologicznego podejścia.
A szkoda, myślę, że wiele firm traci na contencie pisanym w agencjach na kolanie (wiem, byłam, widziałam).”
Co chcę powiedzieć?
Nikt Ci nie płaci za oglądanie lekcji NSC. Pieniądze pojawią tylko wtedy, gdy zrobisz krok dalej. Celem jest stosowanie. Powtórzę: Oglądanie NSC nie da Ci ani złotówki. Nawet uczciwe przerabianie lekcji nie da Ci ani grosza.
Sprzedaż daje pieniądze i nic więcej!
I tak przechodzimy do następnego kroku Anonimowych Copywriterów:
8. Zrobiliśmy listę wszystkich klientów, którym wysłaliśmy lub pokazaliśmy nadęte teksty marketingowe i postanowiliśmy im zadośćuczynić, pisząc nowe, szczere i uczciwie napisane.
Z tym nie mogłem długo się pogodzić. A i dziś mam z tym problem.
Jeśli klient nie kupuje – to nie jego wina, lecz moja. Zaznaczam słowo „klient”, nie każdy kupi Twój produkt, ale jeśli masz kogoś, kto się kwalifikuje i nie kupi – to Twoja odpowiedzialność. Bo najprawdopodobniej znaczy to, że skupiłeś się na tekście, a nie kliencie.
Samo pisanie nie przyniesie Ci pieniędzy. Ktoś musi coś kupić. Albo Twój tekst, albo to, co tekst promuje. Koniec lekcji. Skup się na tym, co daje pożądany efekt, a nie na pisaniu. Jeśli dojdziesz do wniosku, że coś zawaliłeś w relacji z klientami – napisz do nich nowy, szczery, uczciwie napisany tekst, zamiast marketingowego bełkotu, jaki zapewne dostali od Ciebie. Należą im się przeprosiny za stracony czas. Zadośćuczynienie to przyznanie się do winy, wzięcie skutków na klatę i danie im wartości, jakiej szukali. Daj im szansę na to, by Ci przebaczyli. 7 razy 🙂
Mało kto tak podchodzi do klientów, większość sprzedawców ma ich w głębokim poważaniu, więc możesz naprawić świat tym, co piszesz. Mogą Cię nawet za to pokochać, ale nie przywiązuj się za bardzo. Posłuchaj, to jest najważniejsze: zawsze możesz zacząć od początku.
Jeśli cokolwiek Ci nie poszło, nie rozpamiętuj tego w nieskończoność. Wróć na linię startu i na nowo zacznij swój bieg. Wyzeruj licznik porażek i zacznij do nowa – z tego miejsca, w którym jesteś.
Jak to śpiewała Budka Suflera:
A po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien
Jedno się kończy, drugie zaczyna. Ty decydujesz co i jak zaczyna się w tej chwili. Może to być nowy pomysł biznesowy. Może nowi klienci. Może tylko nowy e-mail, post, list, tekst. Ta chwila zaczyna coś nowego. Mam cichą nadzieję, że widzisz prostotę tego typu relacji z klientami? Zawsze możesz zacząć je budować o nowa.
A jeśli zastanawiasz się nad tym, jak tworzyć szczere, uczciwie napisane teksty o dużej wartości dla klientów, to pomoc jest pod ręką. Lekcja, o której wyżej napisała Weronika jest jedną z najważniejszych w całej NSC. Bo uczy Cię czegoś bardzo prostego – skupiania się na kliencie, a nie na sobie ani swoich produktach i tekstach.
Jeśli dziś coś piszesz i masz z tym problem, to wiem jedno – próbujesz coś wymyślić. Wartości nie da się wymyślić. Musisz ją odkryć, jak skarb w skrzyni w trakcie badania terenu. Dlatego tak ciężko nieraz idzie pisanie. Wymyślanie to ciężka praca.
Dlatego ja wolę prostszą drogę, która nie zależy od wymyślania. Gdy wejdziesz w gacie klienta, nagle widzisz przed sobą setki możliwości dostarczenia mu wartości. To jest jak nagłe olśnienie. I pomyśleć, że tak prosta lekcja daje nowy obraz klienta i sposobów na zadośćuczynienie:
https://dynanet.pl/nowa-szkola-copywritingu/
Krok 9
Za chwilę poczujesz się bardzo niekomfortowo. Ale tylko dyskomfort sprawia, że ruszamy tyłek i do przodu.
Dziś rano zgłosił się do mnie klient z zapytaniem. Czy napiszę „artykuł do pikselowania leadów”? To taki artykuł, do którego kieruje reklama na Facebooku. Generalnie jego celem jest wyłapanie osób, które zareagowały na reklamę, by potem atakować ich następną – już jako tak zwany „ciepły” ruch. Więc takie artykuły robione są na sztukę. Czytaj: są tanie, bo nikt od nich nie oczekuje niczego wielkiego – mają być, najlepiej „na wczoraj”. Czytaj: kosztują kilkanaście/kilkadziesiąt złotych, chyba nigdy kilkaset.
Moja odpowiedź na zapytanie była bardzo krótka:
Nie ma problemu.
Taki teksty wyceniam na 1500 zł + VAT
(Dwa zdania, a ja już zrobiłem literówkę! Co sobie ktoś o mnie pomyśli…)
Odpowiedź była jeszcze krótsza:
Za sztukę?
Więc odpowiedziałem na pytanie:
Za sztukę.
Po chwili kolejny e-mail
„To mnie Pan zaskoczył.
Jak wg Pana inwestycja w tekst u Pana przełoży sie na sprzedaż, przy umiejętnym reklamowaniu na fb?
Sam tekst załatwia wszystko i będą dzwonić?:) czy tekst ma pixelowac ludzi tylko?
Staram się oszacować inwestycję”
Bardzo rozsądna odpowiedź, przy mojej nierozsądnej cenie, prawda?
Więc napisałem 7 zdań odpowiedzi. Początek brzmiał tak:
Rozumiem pytania 🙂
Są dwa rodzaje…
Po czym przychodzi odpowiedź, a w niej zdanie:
Jeden taki tekst wystarczy, czy to miałaby być seria?
Czy widzisz, jak prosta może być sprzedaż?
Nie ma już pytania, „czemu tak drogo?”, tylko „ile tego potrzebuję?”
Zwróć uwagę na to, jak bardzo niekomfortowo musiał czuć się klient, otrzymując moją wycenę. Komfort, to siedzenie na wygodnej kanapie przed telewizorem. Niczym się to nie różni od leżenia na egzotycznej plaży. Jeżdżenia luksusowym samochodem. Mieszkania w wypasionej rezydencji.
Jeśli tylko siedzisz na miejscu i pierdzisz w stołek, to niszczysz w sobie najpiękniejszą rzecz – osobę, którą dopiero możesz się stać. Albo tak niszczysz sobie biznes, jakim mógłby się stać bez tego komfortowego siedzenia.
Dlaczego „klienci” nie kupują?
Bo nie chcą opuszczać swojego pachnącego stołka. Albo plaży. Limuzyny. Rezydencji. Bo nie chcą i już. Ten też ostatecznie nie chciał…
Jaki jest na to sposób?
9. Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim klientom, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych.
W poprzednim kroku pisałem o inwenturze swoich byle jakich działań. I że trzeba dać klientom coś szczerego, autentycznego i wartościowego, pamiętasz?
Najbardziej szczera, autentyczna i wartościowa jest sprzedaż.
Jeśli bijesz się w pierś w powodu swoich byle jakich tekstów, to zadośćuczynieniem nie jest pisanie kolejnych pustych tekstów, tylko sprzedaż.
Niektórzy mówią, że wszędzie jest za dużo sprzedaży. Ja uważam, że jest odwrotne. Za dużo to jest szumu, gwiazdorzenia, wciskania byle czego i byle komu. Ale na pewno nie sprzedaży.
Pomyśl. Klient ma poważny problem do rozwiązania. Na przykład ma migrenę, jak ja niegdyś. A Ty mu piszesz: Darek, mam dla Ciebie artykuł – 10 sposobów na migrenę! Przecież to kpina z mojego bólu. Prawdziwą wartość da mi coś, co w końcu ten ból usunie! A ten mi tu będzie przesyłał „wartościowy content”. Chrzanić content!
Jeśli naprawdę chcesz komuś pomóc – sprzedaj mu coś, co mu pomoże, a nie zwódź go kolejnymi 10 sposobami.
Jeśli więc zawiodłeś klientów swoimi tandetnymi treściami, to nie idź do nich z wydmuszką, tylko z pełnowartościowym jajkiem. Mogą poczuć dyskomfort. Wróć… Do cholery, mają poczuć dyskomfort!
„Jak to chcesz mi coś sprzedać? Tak po prostu? Myślisz, że jestem frajerem, który tak od razu kupuje?”
Moja odpowiedź?
Tak, po prostu!
Jesteś frajerem, jeśli nie kupujesz w tej chwili rozwiązania problemu, który masz, bo czekasz na nie wiadomo co. Gdy czekasz, zamiast działać.
Dlatego musisz mieć coś, co mu zadośćuczyni te wybicie z pachnącego stołka.
Krok 10
Na drodze skutecznego copywritera zawsze leżą dwie kłody.
Pierwsza jest prawie niewidoczna, dlatego tak wielu się o nią potyka.
Mówi o tym kolejny krok Anonimowych Copywriterów:
10. Prowadzimy nadal osobistą inwenturę, z miejsca przyznając się do popełnianych błędów – pustych tekstów, w których nie ma wartości, szczerości i tego, co najważniejsze dla nas i klientów.
Pierwsza kłoda, to problem z przyznaniem się do błędu.
Bez przyznania się do błędu nie ma żadnych postępów. Po co się uczyć, skoro jestem w czymś dobry? Po co coś zmieniać, jeśli wszystko jest OK? Przyznanie się do błędu jest wizerunkowo słabe, co? Wymaga wyjścia z uzależnienia od swoich nieskutecznych słów i działań. To straszne w skutkach przywiązanie, które niszczy sprzedaż. I baaaardzoooo niewygodne…
…bo to przyznanie się do błędu oznacza, że coś z tym muszę teraz zrobić.
Być może to powód, dla którego niektórzy nie kupują wszystkiego, co oferuję? Czują pod skórą, że to nie są zwykłe lekcje. Że od tego momentu biorą pełną odpowiedzialność za swoje efekty.
Jeśli jednak jesteś w stanie przyznać się do błędu i uczyć się, to tu czeka druga, większa kłoda.
Wyobraź sobie, że jesteś dowódcą oddziału Sił Specjalnych.
Dostajesz rozkaz: uwolnić zakładników z budynku opanowanego przez terrorystów.
Wiesz, że musisz tam wejść.
Znaleźć terrorystów.
Wyeliminować jednego po drugim.
Znaleźć zakładników.
Uwolnić wszystkich.
Wyprowadzić z budynku.
Wsadzić do helikoptera.
Wrócić do bazy.
Dobry plan, co?
Wiesz, co robić.
Więc Twój oddział dobiega do frontu budynku.
Otwiera drzwi.
A właściwie próbuje.
Nie da się.
Zamknięte.
W tym momencie cały plan przestaje być aktualny.
A taki był dobry!
Wszyscy patrzą na Ciebie z oczekiwaniem:
Co teraz?
Co robimy?
W myślach szukasz rozwiązania problemu.
Mija 10 sekund.
Z góry leci granat, który rozrywa cały oddział…
Doświadczony dowódca rozważył wcześniej każdą opcję.
Gdy trafia na zamknięte drzwi – nie szuka nowych rozwiązań, tylko przechodzi do następnego w kolejce. Nie zastanawia się. Nie myśli. Nie ma na to czasu. Działa instynktownie. Bez zwłoki. Reaguje natychmiast.
Widzisz, copywriterzy wywalają się na zamkniętych drzwiach.
Myślą, gdy powinni działać. To musi być proste: akcja i reakcja. Problem – odpowiedź. Sytuacja – odpowiednie słowo, tu, teraz, natychmiast.
Ale to oznacza, że nie ćwiczysz na polu walki, tylko duuuużo wcześniej. W bezpiecznym środowisku. Do akcji przygotowujesz się przed walką, a nie w jej trakcie. Ludzie zniechęcają się pisaniem, bo nie potrafią znaleźć słów, gdy trafiają na zamknięte drzwi.
Szybko odpowiedz: jak reagujesz na zamknięte drzwi? Co sobie myślisz? Co mówisz? Co robisz? Jeśli na takie sytuacje nie reagujesz instynktownie – nie jesteś przygotowany. I męczysz się pod tymi drzwiami. Czujesz presję, bo za chwilę poleci granat. I robisz „coś”, byle tylko uciec spod drzwi.
NSC to trening Sił Specjalnych Sprzedaży. Jeśli podejdziesz do niego uczciwie, zawsze znajdziesz słowo na każdą sytuację. Jeśli przećwiczysz uczciwie wszystkie sytuacje z pola walki to sprzedaż, odpowiednie słowa będą się same pojawiały w reakcji na sytuację. SAME.
Uczciwie, znaczy po 100 powtórzeń. Codziennie. Na drodze stoi uzależnienie od wygody i komfortu. Trening jest trudny i nudny, wiem. Ale bez niego nie dojdziesz do niczego ekscytującego. Bo zatrzymają Cię pierwsze zamknięte drzwi! Tam dopiero będzie trudno! Pierwsze zamknięte drzwi i mówisz do siebie: to nie dla mnie, nie nadaję się. Pewnie, że się nie nadajesz. Bo nie ćwiczysz tej umiejętności. Nie chciało Ci się. Chcesz natychmiastowych rezultatów, a nie monotonnych ćwiczeń. Ale rezultaty przychodzą natychmiast po godzinach ćwiczeń.
Dam Ci przykład.
W NSC od razu dostajesz lekcję o nagłówkach. Wiesz, to takie coś, co sprawia, że potencjalny klient zatrzyma się na chwilę, by spojrzeć, co tam masz. Spojrzeć na reklamę. Posta. Artykuł. E-mail. Opis. Ofertę. Video. Podcast. Live… Jak widzisz, wszystko potrzebuje nagłówka, który zatrzyma klienta.
Więc ta lekcja pokazuje sprytny sposób na tworzenie nagłówków. Dosłownie „mądry”. Oglądasz ją i już wiesz, jak je pisać. Potem siadasz, bo musisz coś stworzyć. I panikujesz, bo nic sensownego Ci nie wychodzi. Dlaczego? Bo tę umiejętność trzeba ćwiczyć codziennie! Przez 30 dni twórz codziennie 100 nagłówków, a zobaczysz, co się stanie, gdy przyjdzie Ci napisać następny.
Ale zaraz… przecież ja nie mam na to czasu… Przestań kłamać. Każdy ma tyle samo czasu. Po prostu wytnij z dnia najmniej ważną „aktywność”. Zawsze coś robisz, tylko czy to Ci coś daje? Przestań na 5 minut przeglądać uzależniającego Facebooka i wymyśl 10 nagłówków. Ale zaraz, do czego je pisać, ja nie mam tyle tekstów! Szukaj rozwiązań, a nie problemów.
Czytasz artykuł – stwórz do niego 10 nagłówków.
(5 minut zabawy i dodatkowo zapamiętujesz treść.)
Oglądasz video – stwórz do niego 10 nagłówków.
(5 minut zabawy i dodatkowo zapamiętujesz treść.)
Czytasz posta – stwórz do niego 10 nagłówków.
(5 minut zabawy i dodatkowo zapamiętujesz treść.)
Możliwości nasuwają się same.
Po pewnym czasie na wszystko będziesz reagować nowym, lepszym nagłówkiem! One staną się częścią Ciebie. I to dopiero będzie pełen automatyzm! Słowa same zaczną Ci przychodzić do głowy.
Teraz rozumiesz, jak to działa? Że to trening czyni Cię mistrzem, a nie pasywne oglądane w nieskończoność video na YouTube czy gdzieś indziej? Ale to musi być mądry trening, żebyś nie stał się mistrzem miernot. Gdy będziesz ćwiczyć głupie rzeczy, takie też będą Twoje efekty.
Więc teraz mam dla Ciebie zadanie: zacznij swój trening od tego momentu.
Po co czekać? Czekając wyrabiasz sobie nawyk odwlekania. Odwlekania działania, sprzedaży i tych przelewów na duże kwoty, jakie mają do Ciebie przyjść. Stwórz do tego e-maila 10 nagłówków i mi je wyślij. (5 minut zabawy i dodatkowo zapamiętujesz treść.) Podejmiesz wyzwanie Sił Specjalnych Sprzedaży? Instrukcje treningów czekają w NSC.
Krok 11
Nie ma chyba nic bardziej frustrującego.
Niż sytuacja, gdy się napracujesz, a nie ma z tego takich efektów, jakich się spodziewasz. Piszesz e-mail. Posta. Reklamę…
…a sprzedaż jest za mała, jak na Twoje oczekiwania.
A najgorzej jest wtedy, gdy nie działa u Ciebie słynna zasada Garego V: Daj, Daj, Weź.
Zamiast tego masz DDS. Daj, Daj, SpaDaj… Ile razy Ci się to zdarzyło ostatnio? Że dajesz, dajesz, dajesz, a oni nie kupują?
Niektórzy radzą sobie z tą frustracją tak: obniżają swoje oczekiwania do poziomu, gdy różnica aż tak nie boli.
“W sumie, nie jest najgorzej…”
albo
“Całkiem nieźle, jak na mnie!”
I zakopują ambicje. Stają się grabarzami swojego sukcesu. Ale ja piszę do osób, które wolą równać w górę. Są ciągle niezadowolone ze swoich osiągnięć. Bo wiedzą, że można sprzedawać 3,5 raza lepiej. Ale też czują, że coś ich trzyma. Czujesz, że coś cię trzyma? Albo ściąga czasem w dół?
No, to przejdźmy do kolejnego kroku Anonimowych Copywriterów.
11. Staraliśmy się przez czytanie newslettera i odpowiadania Darkowi poprawiać nasz świadomy kontakt z Puzyrkiewiczem, bo konwersacja działa w dwie strony, więc pisząc o swoich odczuciach i problemach pomagamy Darkowi w lepszej służbie wszystkim copywriterom.
Jak wiesz, uwielbiam maile od czytelników i klientów. To sprawia, że moje e-maile są coraz bardziej wartościowe. Dla Ciebie! Gdy piszesz o swoim problemie – staram się znaleźć dla Ciebie jego rozwiązanie. Gdy piszesz, co Ci się udało – cieszę się z Tobą i dajesz przykład innym!
Przy okazji….
…kiedy ostatnio coś do mnie napisałeś/napisałaś?
Jeśli to więcej, niż 30 dni, to szybko to nadrób. Zawsze możesz napisać jedną z 2 rzeczy:
1. “Pomogło mi to, co napisałeś i mam taki efekt.”
2. “Ciągle mam problem z…. i potrzebuję rady/pomocy.”
Jak widzisz, to proste. I wiem wtedy, że nie jesteś trupem. Ani niewdzięcznym czytelnikiem. Napiszesz dziś? Ja dla Ciebie piszę…
Ale jest jeden rodzaj odpowiedzi cenniejszy niż wszystkie.
Zgaduj…
Tak, najlepszą odpowiedzią klienta na to, co robisz jest…
…zakup.
Brak takiej odpowiedzi frustruje najbardziej. Co tam lajki, komcie i udostępnienia… Gdy klient Ci płaci, wiesz, że robisz dobrą robotę. Bez płacenia, zastanawiasz się nad sensem tego, co robisz.
Więc…
Dziś chcę Ci zaproponować coś, co pomoże Ci uzyskać więcej brzęczących odpowiedzi.
Pokażę, Ci:
- Jak ustawić ramę sprzedaży na każdą konwersację marketingową, jaką zaczynasz. Nie pozwoli Ci kontrolować klienta – bo się nie da. Ale pozwoli Ci kontrolować przebieg konwersacji, by zawsze zmierzała do zakupu, a nie: “muszę o tym pomyśleć”, “kupię za 2 miesiące”, “spytam chomika”.
- Czym się różni sprzedasz od sprzedaży. I dlaczego sprzedasz jest 3,5 raza efektywniejsza w zdobywaniu płacących klientów.
- Pocałunek Sprzedaszy. Jak nastawić klienta na zakup do samego początku konwersacji, by prośba o zamówienie była czymś tak naturalnym, jak pocałunek po cudownej randce? Bez tego obie strony czują, że czegoś ważnego zabrakło.
- Co napisać lub powiedzieć, gdy nie możesz się pochwalić wieloletnim doświadczeniem i efektami swojej pracy, a klient chce mieć pewność, że jak nikt inny zaspokoisz jego potrzeby?
- Schemat sprzedaszy w 3 krokach, którego nieustannie używam od 13 lat… W e-mailach, artykułach, postach i rozmowach telefonicznych.
- I jeszcze niespodzianka, którą zobaczą tylko te osoby, które to kupią.
https://dynanet.pl/silasprzedaszy/
Krok 12
Wiesz, jaka jest najskuteczniejsza technika top negocjatorów? Takich, którzy mają miliardowe budżety.
Mają pewną silną technikę wzbudzania potrzeby. A człowiek, który zaczyna odczuwać potrzebę mięknie. Skupia się na swojej potrzebie i przestaje zauważać, co się wokół niego dzieje. I nagle przestaje być dla niego problemem wydanie miliard dolarów więcej, niż zamierzał.
Zawsze twierdziłem, że copywriter nie wzbudza potrzeb, tylko je ukierunkowuje. Myliłem się. A wiesz, dlaczego? Bo mi tak było łatwiej.
Dobra, przyznam się. Mam wielką słabość. Jest nią „lenistwo”. Ponieważ jestem informatykiem z zawodu, praktykuję podstawową zasadę informatyków: Działa? Nie ruszać!
Niedawno spotkałem kolegę, który mówi tak: Ten serwer, co mi postawiłeś na Linkusie przed 20 laty ciągle tam działa.
Gdy coś działa, nie ma potrzeby tego ruszać, prawda? Otóż nie…
Technologia poszła tak daleko, że zamiast serwera, który skonfigurowałem dziś wystarczy małe pudełko. Żre mniej prądu, prawie natychmiast się restartuje i ma jedną funkcję, której nie posiada moja konstrukcja. Ale nikt tego nie rusza, bo „działa”.
Więc u copywriterów wiele rzeczy „działa”. Ale mogłoby działać szybciej i bardziej niezawodnie, przy mniejszym poborze energii.
Kiedy przeczytałem o tej technice top negocjatorów poczułem ekscytację. I oni taki właśnie efekt wywołują.
Na początku negocjacji robią coś, czego się nie spodziewają ich adwersarze. Jest to wbrew rozsądkowi. To powszechna oznaka słabości. I w adwersarzach zaczyna buzować adrenalina. W ustach czują już smak zwycięstwa. W uszach pieśń chwały. W ciele przyjemne dreszcze. I ten zapach pieniędzy w nagrodę za dobre negocjacje…
Gdy negocjacje się kończą, nagle zostają z podpisanym kontraktem, którego nie mieli w planach podpisywać. Wydają znacznie więcej niż zamierzali. Albo robią nieprzewidziane ustępstwo.
Top negocjatorzy wykonują prosty trik, który od razu zmienia nastawienie adwersarzy do negocjacji. Ale oni pozostają spokojni. Kontrolują ich przebieg, wiedząc z góry, dokąd to prowadzi.
Możesz wpływać na ludzkie zachowanie bez molestowania marketingowego.
Działać i widzieć konkretne reakcje. Tak samo możesz kontrolować przebieg sprzedaszy. To będzie jedna z pierwszych rzeczy, której Cię nauczę w Sile Sprzedaszy. To przyspiesza zakup znacznie bardziej, niż wydaje się to możliwe.
Zaraz do tego wrócę, tymczasem…
Może zrobiłem to nieudolnie, ale dziś kończymy nasz 12 kroków Anonimowych Copywriterów. Jak znam życie, większość kroków nie miała dla Ciebie sensu i celu. Może dlatego, że nie poradziłem sobie idealnie z powiązaniem ich z Twoim biznesem. Wybacz mi tę słabość, często wydaje mi się, że wszyscy patrzą na świat tak, jak ja i pewne rzeczy są tak oczywiste, że nie trzeba ich tłumaczyć.
Więc dobra wiadomość jest taka – czas się pożegnać z 12 krokami. Myślałem nawet o tym by je zebrać w 1 pdf, by były pod ręką. Albo stworzyć nową listę: Klub Anonimowych Copywriterów, gdzie bardziej skupiałbym się na doskonaleniu człowieka, niż technik pisania. Ja bym tak chciał mieć, ale pewnie znowu przykładam swoją miarę do Ciebie.
Został nam ostatni krok:
12. Przebudzeni duchowo w rezultacie tych kroków staraliśmy się nieść to posłanie innym copywriterom, przedsiębiorcom i sprzedawcom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.
Powiem Ci coś o tej serii, choć nie wiem, czy dam radę w pełni oddać jej sens.
Jestem uzależniony. Od nieskutecznych działań. Codziennie robię zbyt wiele rzeczy, bo… robię. Czuję atak paniki na myśl, że mógłbym nic nie robić. Jak się domyślasz, takie kompulsywne działania zabierają czas tym, które mogłyby mocno pchnąć mój biznes do przodu.
Gdy pewnego dnia przeczytałem 12 kroków AA, nagle mnie to uderzyło: jestem uzależniony i czas się do tego przyznać! Bo nie ma racjonalnego wytłumaczenia wielu moich działań. Tylko uzależnienie nadaje im sens. Zacząłem u siebie stosować 12 kroków AC i już widzę efekty.
No i jak to ja – pomyślałem, że podzielę się z Tobą tym, co dla mnie najlepsze. Lecz może jestem jedyną osobą uzależnioną od nieskutecznych działań i nikomu poza mną to niepotrzebne?
Jeśli jednak to, co piszę ma dla Ciebie sens, nie zostawiaj tego dla siebie. Daj coś światu od siebie – taki jest sens ostatniego kroku Anonimowych Copywriterów. Ale daj to jako Sprzedasz. Jeśli kogoś coś boli, to nie dawaj artykułu „10 sposobów na usunięcie tego bólu”, tylko sprzedaj tabletkę uśmierzającą ból. Taki jest sens copywritingu według mnie. I taki jest sens zapowiadanej wczoraj Siły Sprzedaszy.
Tylko sprawa jest taka, że nie mam pojęcia, czy to, co proponuję przydałoby się w Twojej działalności. Może nie. W takim przypadku możesz zrezygnować z zakupu, jeśli uważasz to za sensowne. Wiele osób wchodzi na stronę z ofertą, ale nie wszyscy kupują. Pewnie dlatego, że to im niepotrzebne i to była jedyna sensowna decyzja w takiej sytuacji.
Jeśli nie kupisz Siły Sprzedaszy nie będę żywić do Ciebie żadnej urazy, chociaż uważam, że metoda sprzedaszy jest obecnie jedyną, która ma przed sobą przyszłość.
PS Napisz w komentarzu, który krok ma dla Ciebie największy sens?
Przez 18 lat sprawdziłem wszystkie możliwe zasady copywritingu i napisałem ponad 10 000 tekstów dla najróżniejszych branż.
Oto 5 najważniejszych porad, które pomogą Ci szybko napisać każdy tekst marketingowy. Zapisz się, a otrzymasz 5 e-maili z tymi cennymi wskazówkami:
Pobierając materiały, wyrażam zgodę na otrzymywanie newslettera i informacji handlowych od Dynanet.pl Dariusz Puzyrkiewicz. Mogę cofnąć zgodę w każdej chwili. Dane będą przetwarzane do czasu cofnięcia zgody.
Genialne. Chociaż muszę się teraz z tym przespać i przeczytać jeszcze raz przy porannej kawie. 🙂
Dzięki wielkie!
Hahaha, Jak Ty to potrafisz niesamowicie zrobić, że kupujesz czytelnika pierwszym zdaniem!
„artykuł zawiera nachalne lokowanie produktów!” – no cudowne, czapki z głów, leżę!
A teraz muszę usiąść i przemyśleć na spokojnie dokonanie pierwszego kroku do wyjścia z nałogu;)
Ależ to jest hard brutal…!
Ciekawy pomysł. Wkręciłem się 🙂
Chyba jestem także uzależniony :)) i zaczynam u siebie stosować 12 kroków AC. Zobaczymy efekty
Daj znać, jak poszło 🙂
Bardzo dużo mądrych wniosków. Czas sprawdzić w praktyce 🙂